Wygraną z MKS-em Będzin ZAKSA umocniła się na pozycji lidera. – Kluczowe są trzy punkty, jakie zapisaliśmy na swoim koncie i dzięki którym zagwarantowaliśmy sobie pierwsze miejsce na koniec rundy zasadniczej. To był nasz główny cel, chociaż zdajemy sobie sprawę jak wiele aspektów wymaga poprawy – mówił po meczu środkowy naszego zespołu – Łukasz Wiśniewski.
Spotkanie 28. kolejki było trzecim meczem ZAKSY z MKS-em Będzin w tym sezonie. Mając w głowie przebieg poprzednich meczów trudno było spodziewać się aż tak zaciętego starcia?
Łukasz Wiśniewski: – Jak najbardziej tak, chociaż przede wszystkim to my nie graliśmy swojej siatkówki. W pierwszym secie popełniliśmy zbyt wiele błędów własnych, stąd nasza porażka w tej części meczu. Najważniejszy jest wynik, styl gry możemy i będziemy analizować, jednak nie na gorąco. Czas na to przyjdzie w poniedziałek. Kluczowe są trzy punkty, jakie zapisaliśmy na swoim koncie i dzięki którym zagwarantowaliśmy sobie pierwsze miejsce na koniec rundy zasadniczej. To był nasz główny cel, chociaż zdajemy sobie sprawę jak wiele aspektów wymaga poprawy.
Plusem, poza samym wynikiem, z pewnością była reakcja zespołu i umiejętność wyjścia z opresji? Co udowodniliście chociażby w czwartej partii spotkania… radząc sobie nawet z dobrą obroną rywali.
–Chwała chłopakom za walkę do końca. Nie było łatwo grać w momencie kiedy będzinianie skutecznie zatrzymywali nasze pierwsze akcje, blokiem czy obroną. Musieliśmy napocić się mocno żeby zdobyć każdy kolejny punkt. Więc wielkie brawa dla chłopaków, że zdołali odwrócić sytuację. Sam przecierałem oczy z zaskoczenia widząc jak dobrze MKS grał nie tylko w bloku ale i obronie. Myślę, że praca, jaką wykonują od początku sezonu przynosi właśnie takie efekty, że w meczach z teoretycznie mocniejszymi rywalami (jak my) stawiają czoła i psują przeciwnikom sporo krwi. Zresztą nie tylko my mieliśmy z tym rywalem ciężką przeprawę, we wcześniejszych kolejkach widzieliśmy wyniki jakie padały w meczach MKS-u Będzin w starciu z innymi zespołami z górnej części tabeli.
Wspomniałeś o tym, ze w tym meczu kluczowy był wynik. Pewna już pozycja lidera zapewnia komfort i spokój na dwa mecze przed końcem tej części rozgrywek. Udało się uniknąć nerwów chociażby w meczu ostatniej kolejki w Rzeszowie.
-Teraz to ani mecz w przyszłą niedzielę, ani spotkanie w Rzeszowie już nic nie zmienią. Jednak na pewno na te mecze nie wyjdziemy z nastawieniem, żeby przegrać, potraktujemy te spotkania bardziej szkoleniowo, aby polepszyć naszą grę i popracować nad elementami, które trochę u nas kuleją. A co do samej pozycji w tabeli, drugi rok z rzędu kończymy jako zwycięzca fazy zasadniczej, więc możemy powiedzieć, że ponownie wykonaliśmy dobrą pracę. Co do samego systemu rozgrywek play-off trudno mi powiedzieć czy to pierwsze miejsce daje jakąkolwiek przewagę w tej kolejnej fazie. W momencie gdybyśmy przegrali pierwszy mecz czy w półfinale czy w walce o medale – stoimy pod ścianą, co prawda mamy rewanż we własnej hali, jednak mimo wszystko ta pozycja nie daje komfortu. Czas na rzeczywistą ocenę systemu przyjdzie jednak po sezonie.
Zanim rozgrywki PlusLigi wkroczą w decydującą fazę przed ZAKSĄ inne wyzwanie – mecz rewanżowy w Lidze Mistrzów z Biełogorie Biełgorod. Po przegranej na wyjeździe teraz faktycznie staniecie pod ścianą, miejsca na potknięcie już nie będzie? Odwrócenie losów rywalizacji będzie trudne, jednak nie niemożliwe?
-Wszystko można jeszcze zrobić. Po pierwszym spotkaniu jesteśmy dużo mądrzejsi. Trochę szkoda tego trzeciego seta w Rosji, który wymknął nam się spod kontroli. W tej części meczu dwukrotnie prowadziliśmy kilkoma punktami, jednak rywale zdołali odrobić stratę. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tamtej porażki, trochę pozmieniamy też w taktyce. Tak naprawdę musimy skoncentrować się na naszej grze, bo pierwszy mecz pokazał, że mimo przegranej 1:3 jesteśmy w stanie doprowadzić do złotego seta, a w nim już wszystko może się zdarzyć. Wiemy, że będzie bardzo ciężko.
Spotkanie z MKS-em Będzin Skomentowali również Dawid Konarski i Patryk Czarnowski:
Podziel się!