Mocny początek ZAKSY w walce o Puchar Polski
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
3:0
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
4 stycznia 2017, 18:30
Kędzierzyn-Koźle
25:18 26:24 25:16

Wygraną z MKS-em Będzin ZAKSA Kędzierzyn-Koźle udanie rozpoczęła rywalizacji w Pucharze Polski. Nasz zespół po raz kolejny nie pozwolił ugrać rywalom choćby seta. W kolejnej fazie rozgrywek zmierzymy się z Effectorem Kielce, który w Warszawie pokonał stołeczny AZS.

Spotkanie udanym zagraniem ze środka otworzył Mateusz Bieniek. Nasz zespół już od pierwszych akcji meczu prezentował się bardzo dobrze w obronie, przy kolejnych kontratakach przystąpiliśmy do budowania dystansu. Na skrzydłach nie mylił się Dominik Witczak, sporo problemów gościom sprawiał serwis Benjamina Toniuttiego. To właśnie przy ustawieniu z naszym kapitanem w polu serwisowym ZAKSA zbudowała pierwszą, wyższą przewagę (4:1). Sygnał do ataku dał będzinianom Araujo, jednak niezmiennie to ZAKSA kontrolowała sytuację. Do zagrań Dominika Witczaka cenne oczka dodał Sam Deroo i MKS ponownie musiał gonić wynik. Podopieczni Stelio DeRocco nie byli jednak w stanie przedrzeć się przez ręce blokujących mistrza Polski, od ściany kolejno odbijali się Waliński oraz Araujo i trener gości był zmuszony przerwać grę (10:5). Pauza nie odmieniła znacząco gry przyjezdnych, pojedyncze skuteczne zagrania będzinianie przeplatali prostymi błędami własnymi. Tego typu trudności omijały nasz zespół, wykorzystując dobre przyjęcie Benjamin Toniutti z powodzeniem uaktywniał środkowych, a zróżnicowana gra Francuza sprzyjała utrzymywaniu przewagi (15:10). Pojedynczy zryw przyjezdnych zmniejszył chwilowo dystans do trzech oczek, jednak przy zagrywce Dominika Witczaka odzyskaliśmy pięciopunktową zaliczkę (19:14). Stelio DeRocco próbował jeszcze ratować się zmianami, na placu gry pojawił się Kyle Russell, zmieniając Marcina Walińskiego. Ten manewr nie odwrócił losów seta, przewaga na siatce niezmiennie była atutem mistrza Polski (21:15). Konsekwentna gra na siatce i celne serwisy Rafała Buszka i Mateusza Bieńka odebrały złudzenia rywalom, ZAKSA wygrała 25:18.

W początkowej fazie kolejnego seta role się odwróciły. Tym razem to rywale rozpoczęli od kilkupunktowej zaliczki. Spora w tym zasługa serwisu Marcina Walińskiego i przy stanie 1:4 trener de Giorgi przywołał swoich zawodników do siebie. Pauza nieco uspokoiła grę ZAKSY i po wznowieniu gry serię przeciwnika przerwał Dominik Witczak. Niestety nie był to początek odrabiania strat, kolejne bloki Jakuba Peszko pozwoliły gościom odbudować pięciopunktowe prowadzenie. W tej części spotkania lepsze noty, niż w odsłonie premierowej, zbierał Marcin Waliński, po naszej stronie siatki mimo dokładnych przyjęć wciąż brakowało kończącego ataku i przy stanie 5:11 Ferdinando de Giorgi ponownie musiał reagować. Tę niemoc efektownym zagraniem ze środka przerwał dopiero Łukasz Wiśniewski. To właśnie nasz środkowy w tej części meczu imponował skutecznością, te zagrania pozwoliły prowadzić ZAKSIE grę punkt za punkt, jednak wciąż to goście byli kilka kroków dalej (9:16). Zagrywki Dominika Witczaka i czujna gra w bloku Mateusza Bieńka uspokoiły nieco sytuację. W obronie dobrze odnajdywał się Rafał Buszek i w końcówce seta sytuacja naszego zespołu wyglądała już nieco lepiej. Tym razem to trener DeRocco musiał ratować się przerwą (14:17). Cierpliwa gra opłaciła się, w kontratakach skuteczny był Sam Deroo, błędów nie ustrzegli się goście i odzyskaliśmy kontakt punktowy z rywalem (17:18). Od tego momentu rozpoczęła się wymiana ciosów w ataku (20:20). W kluczowym momencie nasi zawodnicy zdołali przełamać przeciwnika, wychodząc na minimalne prowadzenie -21:20. Gra na styku utrzymała się do końca seta, nie brakowało widowiskowych wymian. Tę „wojnę nerwów” lepiej przetrzymała ZAKSA, partię punktowym serwisem zakończył Rafał Buszek (26:24).

img_0210

Nasz zespół wyraźnie wyciągnął wnioski z odsłony wcześniejszej. Tym razem ZAKSA nie pozwoliła rywalom na tak wiele. W ataku nie mylili się Dominik Witczak i Rafał Buszek, dzięki czemu mistrz Polski kontrolował sytuację (7:5). Podobnie jak w odsłonie premierowej, również w tym secie będzinianie grając pod presją popełniali coraz więcej błędów własnych. W szeregi rywali wróciły też problemy z przyjęciem, sporo szkody gościom sprawiał w tym elemencie Łukasz Wiśniewski (9:5). Nasz zespół wyraźnie odzyskał swój rytm gry, w kontratakach efektownymi zagraniami z drugiej linii popisywał się Sam Deroo, czujny w bloku był Mateusz Bieniek i przewaga systematycznie wzrastała (12:6, 14:7). Nadzieję gościom próbował jeszcze przywrócić Jordanow, jednak zagrania Bułgara były tylko tłem dla oczek seriami zdobywanych przez nasz zespół. W końcówce partii mistrz Polski prowadził już 17:10. Nawet pojedyncze obrony nie ratowały MKS-u, przyjezdni popełniali kolejne błędy na siatce. Potknięcia wyraźnie nie dotyczyły ekipy Ferdinando de Giorgiego, swoje noty na środku poprawił jeszcze Łukasz Wiśniewski. Nasz środkowy bezbłędnie omijał ręce rywali w bloku (21:11). Tej przewagi nie pozwoliliśmy sobie już odebrać, grając cierpliwie ZAKSA wygrała 25:16 i w całym meczu 3:0.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – MKS Będzin 3:0
(25:18, 26:24, 25:16)