Mateusz Bieniek: Wiedziałem, że nas na to stać

W poniedziałkowe popołudnie w hali przy ul. Mostowej fani siatkówki mogli przywitać naszych mistrzów świata. -Na tym turnieju raz byliśmy w niebie, później w piekle i znów w niebie. Koniec końców zakończyło się wspaniale – o wyjątkowych momentach podczas mistrzostw świata opowiedział nam Mateusz Bieniek.

Sezon reprezentacyjny dobiegł końca i również nasi mistrzowie świata wrócili do klubu. Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski i Aleksander Śliwka mają już za sobą pierwszy trening przed startem sezonu. Zanim wrócą ligowe emocje poprosiliśmy naszych zawodników o podzielenie się wspomnieniami z tak udanego dla Polski turnieju. -Na pewno nie jechaliśmy na mistrzostwa w roli faworyta, myślę jednak, że swoją postawą i dobrą gra zamknęliśmy usta wszystkim krytykantom. Na tym turnieju raz byliśmy w niebie, później w piekle i znów w niebie. Koniec końców zakończyło się wspaniale – o zmienności sytuacji mówił Mateusz Bieniek.

Mimo że, jak wspomniał nasz środkowy, do roli najlepszej drużyny na świecie przymierzano inne reprezentacje Mateusz Bieniek od początku do końca wierzył, że sen o złocie mistrzostw świata może się spełnić. –Przed tym turniejem wierzyłem że tę drużynę stać na medal, widziałem jak pracujemy i że swoją ciężką pracą możemy dojść do medalu – podkreślił zawodnik. Czasu na świętowanie i odpoczynek nie było jednak zbyt wiele, po tygodniowej przerwie mistrzowie świata wrócili do treningów, a już w sobotę czeka nas pierwszy mecz nowego sezonu ligowego. – Musimy już wracać do rzeczywistości klubowej, przed nami kolejne cele do zrealizowania. I myślę, że cele mistrzowskie. Mimo że liga się wzmocniła, będzie bardzo ciężko zdobyć ten złoty medal, my mamy bardzo dobry zespół i uważam, że możemy to osiągnąć, ale musimy ciężko razem pracować, dążąc do tego celu – deklarując walkę dodał środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.