Bez medalu ZAKSA kończy rywalizację w Lidze Mistrzów. Po niesamowitej walce ulegamy włoskiemu mistrzowi. Mecz o brąz w pięciu partiach rozstrzygnęła na swoją korzyść Sir Sicoma Colussi Perugia.
Rywalizacja o brąz Ligi Mistrzów rozpoczęła się po myśli naszego zespołu. Już w początkowej fazie rywalizacji błędów nie ustrzegł się as Włochów – Ivan Zaytsev. Nasi zawodnicy natomiast doskonale odczytywali intencje rywali, ręki w ataku nie wstrzymywał Rafał Szymura i to ZAKSA prowadziła 5:1. Kolejną serię zanotowaliśmy przy zagrywkach Mateusza Bieńka. Drugi z naszych środkowych imponował skutecznością w ataku i to ekipa Andrei Gardiniego kontrolowała sytuację (8:3, 12:7). Już od początku spotkania dobrze do gry wprowadził się Rafał Szymura, atutem przyjmującego wicemistrzów Polski było nie tylko pewne przyjęcie i wysoka skuteczność w ataku, ale również celny serwis. I tak po punktowej zagrywce tego zawodnika przy stanie 13:7 Lorenzo Bernardi zdecydował się skorzystać z przerwy na żądanie. Nie wybiło to z rytmu naszego zawodnika, w ataku niezłe noty zbierał również Torres i przewaga nieco się zwiększyła. Po celnym zagraniu Sama Deroo prowadziliśmy już nawet ośmioma punktami (16:8). Będącej na fali ZAKSY bianconeri nie byli w stanie powstrzymać, Włosi mieli problem z wyprowadzeniem kończącego ataku, a kiedy ponownie od ściany bloku kędzierzynian odbił się Atanasijević trener mistrzów Italii musiał interweniować (20:14). W tej partii nic ani nikt nie był w stanie zagrozić naszej drużynie, punktowa zagrywkę na Colacim zanotował jeszcze Łukasz Wiśniewski, efektownym zagraniem z drugiej linii popisał się Sam Deroo, a formalności dopełniły błędy własne siatkarzy z Półwyspu Apenińskiego (25:17).
Drugi set nie rozpoczął się tak dobrze dla naszego zespołu,. Wyciągając wnioski z partii premierowej tym razem Włosi nie pozwolili uciec ZAKSIE. Od pierwszych akcji utrzymywała się wymiana sił w ataku. Na zagrania Bieńka i Deroo odpowiadali Russell z Zaytsevem (3:5). Kontakt punktowy z rywalami zapewnił nam Maurice Torres. W tej części spotkania nieco bardziej widoczny był Aleksandar Atanasijević, na środku siatki uaktywnił się Anzani i tym razem to ZAKSA musiała gonić rywali (7:10). W tej części spotkania nie brakowało błędów własnych, głównie popełnianych w polu serwisowym. Sprawiedliwie mylili się siatkarze obu drużyn, podopiecznym Andrei Gardiniego przytrafiły się jednak zerwane ataki, co powiększyło dystans punktowy (9:13). Pechową serię naszego zespołu przerwał Sam Deroo, jednak na odpowiedź Włochów nie trzeba było długo czekać. Cierpliwa gra opłaciła się, sygnał do ataku dał naszej drużynie Maurice Torres, a Portorykańczyka dzielnie wspierał Rafał Szymura, przywracając nam nadzieję (14:15). To był dopiero początek emocji, zagrania Russella i Zaytseva poprawiły sytuację mistrzów Włoch, jednak ataki Szymury z drugiej linii i Deroo ze skrzydła dały nam kolejny remis (20:20). W kluczowej części seta Benjamin Toniutti największym zaufaniem obdarzał Torresa z Szymurą i czekała nas końcówka rozstrzygana na przewagi (24:24). Niestety więcej zimnej krwi zachowali Włosi, wygrywając 29:27 i wyrównując stan rywalizacji.
Dobra gra naszego zespołu w ataku rozpoczęła kolejny fragment meczu. W zagraniach z sytuacyjnych piłek nie mylił się Sam Deroo, regularnie punktował również Rafał Szymura. Po drugiej stronie siatki szans nie marnowali Atanasijević i Zaytsev. Luciano De Cecco wykorzystując dokładne dogrania swoich kolegów coraz więcej piłek posyłał do Anzaniego. Gra punkt za punkt utrzymywała się do stanu 6:6, następnie ataki Szymury i zagrywki Torresa wyprowadziły nasz zespół na prowadzenie (13:7). Serię ZAKSY przerwał dopiero atak Atanasijevicia, niezmiennie jednak (podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie) to ZAKSA kontrolowała sytuację. Nasz rozgrywający bezbłędnie rozrzucał blok rywali, posyłając piłki do szóstej strefy do Rafała Szymury. Swoje noty w tej partii regularnie poprawiał też Łukasz Wiśniewski i to wicemistrzowie Polski prowadzili w końcówce 19:12. Ekipę z Półwyspu Apenińskiego do walki próbował jeszcze poderwać Ivan Zaytsev, zagrań typu kiwka z drugiej piłki próbował De Cecco. Końcówka seta to jednak popis gry naszego zespołu, kropkę nad „i” postawił Maurice Torres (25:19).
Widząc, że spotkanie niebezpiecznie ucieka w czwartym secie podopieczni Lorenzo Bernardiego rozpoczęli mocnym akcentem. O sile bloku rywali przekonał się Rafał Szymura, a po zerwanym ataku Mateusza Bieńka rywale prowadzili już 3:0. Po raz kolejny nasz zespół zniwelował stratę, obok ataków duetu Deroo/ Torres nie bez znaczenia była czuna gra w bloku ZAKSY, dzięki czemu doprowadziliśmy do wyrównania (5:5). Do wysokiego poziomu skuteczności wrócił Atanasijević, serbski atakujący wykorzystywał kolejne kontrataki, wyprowadzając zespół z Umbrii na prowadzenie-8:6. W tej partii zdecydowanie bardziej widoczny w obozie rywali był Marko Podrascanin, środkowy mistrzów Włoch coraz częściej łapał blokiem naszych zawodników. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, konsekwencja na siatce i ataki Sama Deroo i Maurice’a Torresa pomogły naszej drużynie wrócić do gry na styku (10:11). Od tego momentu podopieczni Andrei Gardiniego nie pozwolili rywalom na tak wiele, ZAKSA utrzymywała kontakt punktowy z rywalami (18:18, 20:20), zapowiadając końcówkę rozstrzygana na przewagi. Ataki Atanasijevicia w kluczowej części seta i blok na Torresie doprowadziły jednak do tie-breaka (23:25).
Tie-break nie rozpoczął się po myśli naszego zespołu. Celne zagrania obu ekip przeplatały błędy własne, niestety częściej mylili się kędzierzynianie, co pozwoliło podopiecznym Lorenzo Bernardiego prowadzić 7:4 jeszcze przed zmianą stron boiska. Nasz trener próbował rotacji składem, na boisku pojawił się m.in. Kamil Semeniuk. Włosi niezmiennie mogli liczyć na Atanasijevicia, po naszej stronie siatki sytuację próbował ratować Szymura. Po zmianie stron boiska ZAKSA nie zdołała już dogonić rywali, siła bloku ekipy z Perugii zrobiła swoje i to mistrz Italii został brązowym medalista Ligi Mistrzów (7:15).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Sir Sicoma Colussi Perugia 2:3
(25:17, 27:29, 25:19, 23:25, 7:15)
Podziel się!