Po falstarcie w Gdańsku nasz zespół wrócił do gry, przedłużając losy rywalizacji. Niestety mimo walki po ponad 2,5- godzinnym meczu w tie-breaku triumfowali gospodarze.
Spotkanie 7. kolejki rozpoczęliśmy składem: Quinn Isaacson, Kamil Rychlicki, Rafał Szymura, Igor Grobelny, Karol Urbanowicz, Szymon Jakubiszak i Bartosz Fijałek (libero).
Pierwsze akcje spotkania to wyrównana gra na styku przy wymianie ciosów w ataku. Czujnie na siatce reagował Rafał Szymura, naszemu kapitanowi odpowiadał Piotr Orczyk. W dłuższych wymianach niezłe noty zbierał Igor Grobelny, w szeregach gdańszczan nie zawodził Nasevich (8:8) i dość długo żadna z drużyn nie była w stanie wypracować wyższej zaliczki. Naszej drużynie sygnał do ataku dał Karol Urbanowicz, na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy jednak długo czekać. Celne zagrywki Nasevicha skutecznie poruszyły szeregi przyjęcia naszego zespołu i po chwili trener Giani musiał interweniować (12:10). ZAKSĘ z niewygodnego ustawienia wyprowadził Kamil Rychlicki, nie był to jednak koniec problemów. Grę na styku zakończyliśmy przy stanie 16:15, kolejne błędy naszego zespołu i szanse wykorzystywane przez podopiecznych trenera Sordyla miały odzwierciedlenie na tablicy wyników (19:15). W tej odsłonie na podwójnej zmianie zameldowali się jeszcze Mateusz Rećko z Marcinem Krawieckim, walka i nieco szczęścia pozwoliły nam zniwelować dystans, tej zaliczki gdańszczanie nie pozwolili sobie jednak odebrać, wgrywając 25:21.
Początek drugiego seta także był dość wyrównany, już w pierwszych akcjach uaktywnił się kędzierzyński blok. Niestety naszej drużyny nie omijały problemy z przyjęciem, co po raz kolejny wykorzystali gospodarze (10:8). Kolejne zagrania Igora Grobelnego i Karola Urbanowicza pozwoliły nam doprowadzić do wyrównania (11:11). Po etapie wymiany sił w ataku kolejne ataki Tobiasa Branda i błędy naszego zespołu zrobiły różnicę i gdańszczanie prowadzili 18:15. Przerwa na żądanie trenera Gianiego nieco pomogła, skuteczny atak Karola Urbanowicza ze środka i punktowy serwis naszego środkowego uspokoił nieco sytuację (19:18). Tym razem interweniował trener Sordyl, kędzierzynianie nie pozwolili jednak uciec rywalom, kolejne ataki kończyli Szymura z Rychlickim (23:22). Błędy Nasevicha pozwoliły wyrównać na 24:24,niestety w końcówce siła serwisu Tobiasa Branda zrobiła różnicę (26:24).
Podenerwowani takim rozwojem sytuacji kędzierzynianie zdecydowanie lepiej rozpoczęli trzeciego seta. Pewne atak Szymury i czujna gra w bloku duetu Quinn Isaacson/ Karol Urbanowicz pozwoliły nam nieco odskoczyć na starcie (4:6). Tym razem to trener Sordyl jako pierwszy sięgał po przerwę na żądanie, nie powstrzymało to naszego zespołu. Kolejne dłuższe wymiany kończył Igor Grobelny i odskoczyliśmy rywalom na pięć oczek (5:10). W odpowiedzi skutecznie blok naszego zespołu obijał Orczyk, jednak tym razem kędzierzynianie kontrolowali sytuację. Swoje noty w tym secie poprawił Rafał Szymura, Kamil Rychlicki do celnych ataków dodał punktowy serwis i prowadziliśmy już 13:8. Przy dokładnych dograniach swoich kolegów Quinn Isaacson uaktywnił grę przez środek, gdzie nie mylił się Szymon Jakubiszak (9:14). Zryw gdańszczan pomógł zniwelować dystans w końcówce (16:21). Kluczowa faza seta to jednak kolejne błędy rywali, zerwane ataki Schulza, a seta zakończył autowy serwis Sobańskiego (19:25).
Również czwarty set to znakomity start ZAKSY. W budowaniu zaliczki od pierwszych akcji pomogły punktowe bloki naszego zespołu (1:4). Gdańszczanom pomogły nieco ataki Piotra Orczyka, nie był to jednak początek odrabiania strat. Na skuteczności w zespole trenera Sordyla stracił Nasevich i po kolejnych błędach gospodarzy trener Trefla musiał interweniować (4:9). Podobnie jak w trzeciej partii również tym razem przewaga naszego zespołu systematycznie rosła, w zagraniach z drugiej linii regularnie punktowali Szymura z Grobelnym, na skuteczności stracił Nasevich, posyłając kolejne ataki w aut (7:12). Pewnie na środku siatki blok rywali mijał Karol Urbanowicz i na dłuższej przestrzeni seta utrzymywaliśmy czteropunktowe prowadzenie, po kolejne kontrze w wykonaniu naszego atakującego prowadziliśmy 20:15. W decydującej części seta miejscowi niewiele mogli zdziałać, punkt pewną kiwką zanotował jeszcze Isaacson (18:23). Tej zaliczki nie wypuściliśmy z rąk, seta zakończył zerwany atak Nasevicha (19:25).
Decydujący set to ponownie gra na styku, jak w pierwszych partiach meczu. Przy długich wymianach mogliśmy liczyć na skuteczność w ataku Igora Grobelnego (6:6). Pierwsza serie w tym secie zanotowaliśmy przy zagrywkach Quinna Isaacsona (6:9). Po kolejnych atakach Karola Urbanowicza i bloku Szymury na Nasevichu prowadziliśmy już 11:7. Niestety w szeregi naszego zespołu wkradły się przestoje, błędy przy serwisie Branda pozwoliły gdańszczanom odwrócić losy seta i wyjść na prowadzenie 12:11. Sytuację naszego zespołu ratował jeszcze Kamil Rychlicki (13:12), niestety mimo walki tej partii nie zdołaliśmy uratować. Kropkę nad „i” postawił Piotr Orczyk (15:13)
Energa Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2
(25:21, 26:24, 19:25, 19:25, 15:13)
Podziel się!