Michał Chadała: Walczymy jak wściekli

O krok od triumfu byli nasi zawodnicy w drugim meczu KMŚ. Teraz ZAKSA zmierzy się z obrońcą tytułu, wszystko jest w naszych rękach. – Zrobimy wszystko żeby awansować, każdy z nas o tym myśli i marzy, po to tutaj przyjechaliśmy. Zresztą w tych dwóch spotkaniach pokazaliśmy ogromne serce – po meczu z mistrzem Italii mówił Michał Chadała.

Kolejny tie-break rozegrali mistrzowie Polski podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Podopieczni Andrei Gardiniego postawili twarde warunki siatkarzom z Italii. ZAKSA miała swoje szanse w meczu, wystarczy wspomnieć, że o zwycięstwie decydował tie-break rozstrzygany przewagi.- Różnice zrobiły szczegóły, powodując, że oni mają dwa punkty, a my jeden. Na pewno jako sportowcy nie możemy być zadowoleni z tego meczu, bo przegraliśmy. Mieliśmy swoje okazje, mogliśmy wygrać nawet w czterech setach, ale tej szansy nie wykorzystaliśmy, rywale zareagowali znakomicie. Mamy czas na to żeby przestudiować jeszcze Sadę Cruzeiro i z nimi walczyć o awans- mówił po meczu drugi trener naszego zespołu Michał Chadała.

_MG_0274

Szkoleniowiec przyznał, że teraz nie jest ważne szukanie przyczyn porażki, ZAKSA świadoma celu koncentruje się już na kolejnym rywalu. W ostatnim meczu fazy grupowej o być albo nie być na KMŚ nasz zespół zagra z Sadą Cruzeiro. –Każdy mógłby znaleźć coś u siebie, nie szukamy tego czego zabrakło. Zabrakło dwóch punktów w tie-breaku. Teraz przed nami oglądanie i analizowanie meczu Sady. Zrobimy wszystko żeby awansować, każdy z nas o tym myśli i marzy, po to tutaj przyjechaliśmy. Zresztą w tych dwóch spotkaniach pokazaliśmy ogromne serce. Walczymy jak wściekli. Pierwszego dnia się udało, w starciu z Lube niestety nie. Na pewno zapamiętamy te mecze jako wspaniałe widowiska i jestem przekonany, że wniosą dużo do naszej gry, do naszej mentalności i mentalności zawodników, bo cały czas myślimy o awansie do Krakowa – podsumował Michał Chadała.

O bliskości sukcesu mówił po meczu również kapitan naszego zespołu. – Byliśmy bardzo blisko, zagraliśmy lepiej niż w pierwszym meczu, jednak wciąż nie było to wystarczające do zwycięstwa. Lube to wielki zespół, myślę, że mają okazje wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata. My nie wykorzystaliśmy kilku okazji, w tie-breaku rywale wytwarzali na nas dużą presję zagrywką, a wiadomo jak trudno się wtedy gra. Ważne było, że walczyliśmy. Teraz myślimy o przyszłości.– przyznał Benjamin Toniutti, nawiązując do gry liderów rywala. – Juantorena i Sokołow zrobili różnicę. Udało nam się na chwilę wyłączyć Sokołowa z gry, jednak w decydujących momentach czwartego seta i tie-breaka wrócił do gry – dodał zawodnik.