Łukasz Kaczmarek: Jestem gotowy do ciężkiej pracy

– Myślę, że liga będzie bardzo mocna i wyrównana, bez problemu można wskazać co najmniej pięć zespołów, które mogą bić się o złoto – o przygotowaniach do nowego sezonu, wyrównanym poziomie PlusLigi i powrocie do zdrowia porozmawialiśmy z atakującym Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Łukaszem Kaczmarkiem.

Za nami niespełna dwa tygodnie przygotowań. Dla ciebie to powrót po nieco dłuższej przerwie (ze względu na uraz – przyp. red.) jak się czujesz po pierwszych tygodniach wspólnych treningów, zdrowie dopisuje?

Łukasz Kaczmarek: Czuję się rewelacyjnie. Prawdę mówiąc to pracę nad przygotowaniami, na siłowni czy w ramach wszelkich innych aktywności fizycznych, zaczęliśmy nieco wcześniej. Jeśli natomiast mówimy o sprawach zdrowotnych to wszystko jest naprawdę super – nic mi nie dolega. Mam nadzieję, że całego pecha, jakiego miałem w poprzednim sezonie, mam już za sobą i teraz już będzie tylko lepiej. Jestem w 100% zdrowy i gotowy do ciężkiej pracy. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że mogłem wrócić do Kędzierzyna i tej normalności, do której byliśmy przyzwyczajeni przez całe nasze sportowe życie. Na pewno brakowało nam tego rytmu: treningów, spotkań z kolegami z zespołu w hali ale też życia pozaboiskowego, wspólnych rozmów czy żartów.

Wspomniałeś o tym okresie pracy indywidualnej przed oficjalnym startem przygotowań. Wracając do treningów po kontuzji nie miałeś obaw czy pewnego rodzaju psychicznej blokady przed bólem?

– Absolutnie nie, chociaż wiele osób pytało mnie o to jak pod względem psychicznym podchodzę do powrotu do treningów, bo na pewno nie było to łatwe. Ale ogólnie cały poprzedni sezon nie był dla mnie najłatwiejszy, skumulowało się kilka nieprzyjemnych zdarzeń. Najpierw powikłania po grypie, które mogły zakończyć się dla mnie bardzo źle, a kiedy wyszedłem na prostą i wróciłem w 100% do rywalizacji z chłopakami, nagle kolejny pech i uraz stopy. O obu przypadkach możemy powiedzieć, że nie są to kontuzje typowo siatkarskie.

Nie ukrywam, że mimo tego, że nie miałem większego wpływu na sytuację, bo uraz nie wynikał z tego, że coś źle zrobiłem – to ten pierwszy tydzień, po tym jak usłyszałem diagnozę o złamaniu piątej kości śródstopia, nie był dla mnie łatwy. W tym czasie pojawiły się pytania ‘Dlaczego mnie takie coś spotkało?’. Później jednak sytuacja na świecie związana z pandemią koronawirusa i  świadomość, że wszyscy zostali zamknięci w domach, nie mogąc robić tego, co kochają, nieco mi pomogła psychicznie. Jak już wszystko się unormowało i mogliśmy rozpocząć treningi to wystartowałem na maxa, bo czuję się zupełnie zdrowy. Ostatni miesiąc spędziłem nawet grając w siatkówkę plażową i też nie było żadnego bólu, więc jestem gotowy do ciężkiej pracy.

Jak więc ten pechowy sezon 2019/2020 zmienił ciebie?

Na pewno ten cały sezon wiele mnie nauczył, nabrałem pokory i dystansu do tego wszystkiego. Zrozumiałem, że można mieć wszystko, ale jeżeli nie ma się zdrowia to nie ma się nic. Nauczyłem się tego, że zdrowie jest najważniejsze i trzeba słuchać swojego organizmu, bo pewnych spraw nie da się przeskoczyć – tak, jak było w tej sytuacji moich powikłań po grypie. Dlatego też czasami warto sobie odpuścić jakiś trening, a nie być za bardzo ambitnym. Swojego organizmu nie da się oszukać, bo nigdy nie wiemy jakie konsekwencje może mieć jedna decyzja. Oczywiście ktoś mógłby tego nawet nie odczuć, ale nigdy nie ma gwarancji, że nie pojawią się jakieś powikłania, tak jak miało to miejsce u mnie.

Powoli myślimy już o starcie sezonu 2020/2021, wciąż jednak ma on wiele niewiadomych, jak chociażby to, przy jakiej oprawie przyjdzie wam rozgrywać mecze. Takie aspekty jak gra bez fanów lub przy ograniczonej liczbie kibiców dla was jako zawodników również mają znaczenie?

– Na pewno gra bez fanów czy przy jakichkolwiek ograniczeniach jest dla nas trudniejsza, najlepszym tego przykładem jest ostatni nasz mecz ubiegłego sezonu – z Kemerovem, gdzie nie było w ogóle kibiców. Jako sportowcy nie jesteśmy do takiej sytuacji przyzwyczajeni, kibice przychodzą na mecze, żeby nas oglądać, a my gramy dla nich, słysząc ich doping czujemy się dużo lepiej. Mamy jednak dużo zrozumienia dla obecnej sytuacji, bo to bezpieczeństwo jest najważniejsze. Myślę, że jednak jeśli będzie zezwolenie na rozgrywanie spotkań przy jakimkolwiek procencie obecnej publiczności, przy ich wsparciu, dopingu i oprawie meczowej, a więc tym do czego jesteśmy przyzwyczajeni, będzie nam dużo łatwiej.

Nowy sezon to nowe rozdanie, cele pozostaną jednak niezmienne?

Tak, jak mówił prezes Świderski ważne jest to, że mimo całej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa, udało się w klubie utrzymać trzon zespołu. Do drużyny w miejsce Łukasza Wiśniewskiego dołączył Kuba Kochanowski i to praktycznie jedna zmiana w tym wyjściowym składzie. Przyszedł również Bartek Kluth, mamy grupę młodych zawodników także myślę, że powinno to bardzo fajnie funkcjonować. Dodatkowo mamy długi okres przygotowawczy, gdzie będziemy mogli pracować wspólnie. Mecze w nowym sezonie, przynajmniej na początku, będziemy rozgrywać co tydzień, co też będzie z korzyścią dla nas. Więc jeżeli mówimy o celach to uważam, że patrząc na naszą drużynę to jak najbardziej mamy papiery na to, żeby obronić tytuł mistrza kraju, powalczyć o Puchar Polski, ale też i o jak najlepszy wynik w Lidze Mistrzów.

Zmiany większe lub mniejsze dotknęły również naszych ligowych rywali, mówi się o tym, że najbliższy sezon może być jeszcze bardziej wyrównany niż poprzedni…

– Tak, jak mówiłem o naszej drużynie to podobnie wyglądały zmiany w obozie rywali. Na pewno mocnym rywalem będzie zespół z Warszawy, do którego dołączył Artur Szalpuk czy Skra Bełchatów, gdzie zobaczymy Mateusza Bieńka czy wracającego po kontuzji Taylora Sandera. Do tego pamiętajmy o takich drużynach jak Jastrzębski Węgiel, który ma silną ekipę, ale też mocno przebudowana Resovia. Nie zapominajmy też o takich drużynach,  jak Zawiercie czy Trefl Gdańsk (wzmocniony przez Mariusza Wlazłego i Mateusza Mikę), a więc tych silnych ekip mamy sporo. Myślę, że liga będzie bardzo mocna i wyrównana, bez problemu można wskazać co najmniej pięć zespołów, które mogą bić się o złoto. Na pewno obrona tytułu będzie trudna, jednak my mamy swoje argumenty i jeśli będzie zdrowie, a mam nadzieję że będzie, to będziemy mogli spokojnie o tej walce o mistrzostwo myśleć.