Nasz zespół spotkanie rozpoczął koncertowo, już pierwsze ustawienie z Benjaminem Toniuttim w polu serwisowym dało mistrzom Polski kilkupunktową zaliczkę. Podopieczni Andrei Gardiniego nie marnowali szans w kontrach, obok Maurice’a Torresa szczególnie widoczni byli środkowi (5:1). Zdecydowanie to nasz zespół lepiej prezentował się w zagraniach z pierwszych akcji, dopiero zagrywki Collina poprawiły nieco sytuację przyjezdnych, jednak podczas pierwszej przerwy technicznej wciąż to ZAKSA mogła się pochwalić trzypunktową zaliczką (8:5). Po wznowieniu rywalizacji zespół trenera Heynena złapał kolejny oddech, uaktywniając się w bloku i od stanu po 8 walka rozpoczęła się na nowo. Przy wymianie sił w ataku jednopunktowa zaliczka sprzyjała naszej drużynie, w ataku nie zawodził Torres, na środku siatki dobre noty zbierał Wiśniewski (14:13). W szeregach rywali zagrania z sytuacyjnych piłek wykorzystywał Protopsaltis i ZAKSA niezmiennie czuła na plecach oddech rywali. Podczas kolejnej regulaminowej przerwy w grze wciąż mieliśmy tylko jednopunktową zaliczkę (16:15). Cierpliwa gra zespołu trenera Heynena pozwoliła wicemistrzom Niemiec przełamać ZAKSĘ i w końcówce to VfB Friedrichshafen prowadziło 20:19. W kluczowej części seta nie zawodził Torres, atakujący naszego zespołu utrzymywał regularny silny serwis, w ataku dobre noty zbierali Buszek z Deroo i to mistrzowie Polski byli w lepszej sytuacji (23:22), zmuszając trenera gości do wykorzystania ostatniej przerwy na żądanie w tej partii. Punktowa zagrywka Rafała Buszka dała nam pierwszą piłkę setową (24:22), atak Mateusza Bieńka dopełnił formalności – 25:23.
Kolejna odsłona to gra na styku praktycznie od pierwszych akcji, w dłuższych wymianach Benjamin Toniutti nie unikał ryzyka – posyłając nawet niewygodne piłki do naszych środkowych. Przyjezdni niezmiennie mogli liczyć na skocznego skrzydłowego z Grecji, dla Protopsaltisa przeszkodą nie był nawet potrójny blok naszego zespołu i tym razem to Niemcy prowadzili podczas pierwszej przerwy technicznej -8:7. Na dłuższej przestrzeni partii żadna z ekip nie była w stanie wypracować wyższej przewagi. W tej części spotkania nie widzieliśmy tez zbyt wielu błędów, raczej prawdziwą wymianę ciosów w ataku. Nieco szybciej do głosu doszli rywale i przy pierwszej serii wicemistrzów Niemiec Andrea Gardini postanowił zareagować (11:13). Pauza pomogła wyjść z niewygodne ustawienia, bezbłędny na siatce był Maurcie Torres i po kilku minutach ponownie widzieliśmy remis (13:13). Presja wytwarzana przez ZAKSĘ w polu serwisowym pozwoliła naszej drużynie odzyskać jednopunktową zaliczkę, kolejnego asa serwisowego na swoje konto zapisał Maurice Torres (16:15). Konsekwencja i czujność na siatce, w połączeniu z błędami własnymi przyjezdnych, pozwoliły naszej drużynie nieco odetchnąć, w kluczowej części seta prowadziliśmy już 19:16. Niezawodny na siatce był Łukasz Wiśniewski, na skuteczności w ekipie gości stracił natomiast Bołądź (22:18). Nadzieję wicemistrzom Niemiec przywracał Protopsaltis, pojedyncze skuteczne zagrania Greka na niewiele się zdały. Partię efektownym atakiem z drugiej linii zakończył Sam Deroo (25:21).
W trzecim secie również nie brakowało długich wymian, siatkarzy wicemistrza Niemiec na prowadzenie wyprowadzili Protopsaltis z Bołądziem, my niezmiennie mogliśmy liczyć na atakującego z blisko 70%-skutecznością Maurice’a Torresa (5:6). W zagraniach z drugiej linii pewnie punktował Sam Deroo i Niemcy niezmiennie czuli na plecach oddech mistrzów Polski. Pewna gra Łukasza Wiśniewskiego i kolejne celne ataki naszego środkowego doprowadziły do wyrównania (9:9). Wciąż najwięcej problemów naszej drużyn ie sprawiał grecki przyjmujący wicemistrzów Niemiec, na zagrania najlepiej punktującego w zespole Vitala Heynena perfekcyjnie odpowiadał Mateusz Bieniek (12:12). Niestety tym razem szybciej na prowadzenie wyszli przyjezdni, w reakcji na poczynania swoich podopiecznych trener Gardini najpierw zdecydował się przerwać grę, po chwili w miejsce Rafała Buszka wprowadzając Rafała Szymurę. Te manewry nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i podczas drugiej przerwy technicznej czteropunktowa zaliczka sprzyjała gościom z Niemiec. Serię rywali przerwał dopiero atak Szymury, gwarantem zdobyczy punktowych był też Mateusz Bieniek, jednak wciąż to nasz zespół musiał szukać serii punktowych (14:18). W końcówce seta na boisku pojawił się jeszcze Krzysztof Rejno, skuteczne zagrania w ataku przeplatały jednak błędy popełniane w polu serwisowym, i tak w końcówce seta utrzymywała się pięciopunktowa zaliczka gości (16:21). Przy zagrywkach Torresa zbliżyliśmy się jeszcze do rywali (19:22), mimo walki do końca tego seta nie zdołaliśmy już uratować (22:25).
Czwartą odsłonę asem serwisowym otworzył Sam Deroo, w ataku niezmiennie brylował Maurice Torres. Niestety przy zagrywce Simona Tischera w grę naszego zespołu znów wkradły się przestoje i przyjezdni odskoczyli nam na dwa punkty (3:5). Przy rywalizacji punkt za punkt siatkarze Vfb sprawiali wrażenie kontrolujących sytuację, pewnie ręce blokujących ZAKSY obijał Bołądź, podopieczni Vitala Heynena byli nieco bardziej widoczni również kontratakach, systematycznie zwiększając dystans (6:10). ZAKSĘ po raz kolejny z opresji wyprowadził Maurice Torres, Portorykańczyk do celnych ataków dodał serię w polu serwisowym i nasz zespół zniwelował nieco dystans (10:12). Wraz z rozwojem spotkania po stronie przyjezdnych coraz lepiej radził sobie Sossenheimer, my mogliśmy liczyć na sprytne zagrania Sama Deroo. Cierpliwa gra się opłaciła, po kontrataku zwieńczonym zagraniem Maurice’a Torresa do traciliśmy już tylko jeden punkt (14:15). W końcówce seta podopieczni Viutala Heynena odzyskali kilkupunktowe prowadzenie i przy stanie 14:18 to nasz zespół musiał ratować się przerwą. W końcówce seta na placu gry pojawił się jeszcze Kamil Semeniuk. Pojedyncze skuteczne zagrania w ataku nie wystarczyły do odwrócenia losów seta, przyjezdni wygrywając 25:22 doprowadzili do tie-breaka.
Decydująca partia to minimalnie lepszy początek naszych rywali. Niemcy znaleźli sposób ma zatrzymanie Maurice’a Torresa, dzięki czemu to podopieczni Vitala Heynena prowadzili 3:1.Przyjezdni nie byli bezbłędni i gra się ponownie wyrównała. Niemal bezbłędny w ataku był Protopsaltis i przy zmianie stron boiska VfB prowadziło 8:5. Po naszej stronie siatki szanse w ataku wykorzystywał jeszcze Rafał Buszek, jednak gra ZAKSY falowała. Pewne ataki Bołądzia przybliżały Niemców do triumfu (7:10). Mistrzowie Polski walczyli do końca, uaktywniając się w bloku (10:11). Kolejny blok na Bołądziu przyniósł długo wyczekiwany remis, a kontratak zwieńczony zagraniem Mateusza Bieńka prowadzenie 12:11. W kluczowej części meczu mistrzowie Polski nie popełniali błędów, wygrywając 15:13.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – VfB Friedrichshafen 3:2
(25:23, 25:21, 22:25, 22:25, 15:13)
Podziel się!