Udanie dla naszego zespołu zakończył się ostatni mecz w roku kalendarzowym 2016. W spotkaniu z Espadonem Szczecin, rozgrywanym w ramach 16. kolejki PlusLigi, ZAKSA wygrała 3:0. MVP meczu wybrany został Mateusz Bieniek.
Spotkanie dość szczęśliwie rozpoczęli przyjezdni, po zagraniach Sladecka i Gałązki prowadząc 2:0. Rywalom efektownymi atakami odpowiedzieli kolejno Mateusz Bieniek i Patryk Czarnowski i nasz zespół szybko przystąpił do ataku. Goście próbowali się jeszcze bronic, jednak przy dłuższych wymianach poziom skuteczności w kontratakach przemawiał na korzyść ZAKSY (5:3, 7:4). Kiedy dystans dzielący obie ekipy wzrósł do czterech oczek trener Espadonu musiał reagować. Pauza nieco uspokoiła grę szczecinian, jednak niezmiennie to nasz zespół dyktował warunki. W ataku na skrzydłach nie mylił się Kevin Tillie, problemów z przebiciem się przez blok rywali nie miał też Dominik Witczak (11:6). Mimo kolejnych prób siatkarze ze Szczecina nie byli w stanie odczytać intencji naszego rozgrywającego, Benjamin Toniutti bezbłędnie rozrzucał blok gości, co sprzyjało utrzymywaniu 4-5- punktowego dystansu na dłuższej przestrzeni seta. Szczecinianie seriami popełniali błędy w polu serwisowym i tylko celne ataki Klutha dawały nadzieję sympatykom gości. Końcówka seta to jednak ponownie dominacja zawodników Ferdinando de Giorgiego, Wykorzystując niedociągnięcia w grze rywala i popisując się czujnością w bloku nasz zespół prowadził w kluczowym momencie siedmioma punktami (20:13). Celne zagrywki Dominika Witczaka przybliżyły ZAKSĘ do triumfu, tej przewagi nasz zespół nie wypuścił z rąk, seta zakończył Kamil Semeniuk (25:18).
Kolejna partia, przynajmniej początkowo, była nieco bardziej wyrównana (3:2). Niezmiennie przyjezdni mogli liczyć na zagrania Bartłomieja Klutha, nieco bardziej urozmaicony był rozkład sił w ataku po naszej stronie siatki, obok Dominika Witczaka, regularnie punktował Kamil Semeniuk. Różnicę zrobiła też gra w bloku i ZAKSA prowadziła 5:3. Była to jedynie próbka możliwości naszego zespołu, idąc za ciosem budowaliśmy dystans. Szczęśliwe okazało się ustawienie z Dominikiem Witczakiem w polu serwisowym i przy stanie 9:5 trener Gogol zdecydował się przerwać grę. Nie zdołało to wybić z rytmu naszego atakującego, dodatkowo skuteczność w kontrach sprzyjała siatkarzom mistrza Polski i dystans systematycznie wzrastał (12:5). Przyjezdni w tej części spotkania sprawiali wrażenie bezradnych, kolejne ataki szczecinian odbijały się od rąk obrońców naszego zespołu, albo trafiały bezpośrednio w aut. Szybko więc trener gości musiał ratować się kolejną przerwą na żądanie. Przewaga naszego zespołu była dość bezpieczna, tym bardziej, że wzrosła przy kolejnych dobrych serwisach Mateusza Bieńka i kontratakach kończonych przez Patryka Czarnowskiego (16:7). W tej części spotkania nie mogło, i nie wydarzyło się, już nic zagrażającego zaliczce punktowej wypracowanej przez mistrza Polski. W końcówce partii swoje noty poprawił jeszcze Patryk Czarnowski, do punktowych ataków dodając zagrania w bloku, szans w kontrach nie marnował Kevin Tillie i prowadziliśmy (20:9). Przyjezdni zdołali przekroczyć próg 10 oczek zdobytych w secie, jednak to było maksimum. Kontrolując sytuację nasz zespół wygrał 25:12, obejmując prowadzenie w meczu 2:0.
Nie tracąc rytmu gry, po dłuższej przerwie, nasz zespół mocnym akcentem rozpoczął kolejny fragment spotkania (4:2). Po naszej stronie siatki niezmiennie dobre noty zbierał Patryk Czarnowski, na skrzydłach regularnie punktował Kamil Semeniuk. Szczecinianie wciąż mogli liczyć na Klutha, co pozwoliło im prowadzić grę punkt za punkt. Chwile rozluźnienia w szeregach ZAKSY pozwoliły przyjezdnym odzyskać kontakt punktowy (7:6). Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo, szukając zmian trener Gogol w miejsce Sladecka desygnował do gry Kozłowskiego, jednak wciąż to nasz zespół nadawał rytm gry (9:6). Widowiskowymi zagraniami i umiejętnościami piłkarskimi przy grze obronnej wykazał się jeszcze Kevin Tillie, nasz skrzydłowy nie mylił się też w ataku i mistrz Polski utrzymywał kilka oczek zaliczki. W tej części meczu nie brakowało zwrotów akcji i tak kolejny zryw pozwolił przyjezdnym doprowadzić do długowyczekiwanego remisu (14:14). Radość szczecinian nie trwała długo, czujność naszego trenera przy proszeniu o wideoweryfikację i dotknięcie siatki przez zawodników Espadonu zweryfikowało wynik na 15:13. Zagrywka Mateusza Bieńka i atak Patryka Czarnowskiego uspokoiły nieco grę (19:16). Mimo że szczecinianie byli nieco bliżej naszego zespołu niż w odsłonach wcześniejszych, niezmiennie to ZAKSA kontrolowała sytuację. W końcówce przewagę podwyższył jeszcze Dominik Witczak (22:18). Nie obyło się jednak bez nerwowej końcówki, przy stanie 22:20 trener de Giorgi postanowił przerwać grę, po chwili ponownie sięgając po czas (22:22). W końcówce więcej zimnej krwi zachował nasz zespół i to ZAKSA wygrała 25:22, zapisując na swoje konto kolejne trzy punkty.
MVP spotkania – Mateusz Bieniek.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Espadon Szczecin 3:0
(25:18, 25:12, 25:22)
Podziel się!