Fenerbahce HDI Stambuł nie ma szczęścia do polskich zespołów. Po przegranej 0:3 z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podopieczni trenera Togana ulegli również ekipie z Bełchatowa (1:3).
Bełchatowianie od początku rywalizacji przystąpili do ataku, po zagraniach Filipiaka i Katicia budując kilkupunktową zaliczkę – 3:1. Na kolejne zagrania Filipiaka odpowiadał Vigrass, jednak to Skra lepiej prezentowała się w ataku. Przewaga bełchatowian systematycznie zwiększała się, a po bloku na Metinie Toy’u było już 10:6. Czujna gra w bloku Mateusza Bieńka zmuszała trenera Togana do reakcji, przerwy nie wybiły z rytmu Filipiaka. Natomiast Fenerbahce coraz częściej popełniał błędy i Skra mogła pewnie zmierzać do końca seta (10:16). W tej części seta dobrą zmianę dał jeszcze Petković, formalności dopełnił Filipiak (18:25).
W drugiej partii turecki zespół zareagował zdecydowanie lepiej, celne zagrania Nwachukwu i Kiyaka dały Fenerbahce minimalną zaliczkę (4:2). Tego prowadzenia Turcy nie zdołali utrzymać, po raz kolejny rywalom o swojej obecności na siatce przypomniał Mateusz Bieniek. Kolejne zagrania reprezentanta Polski odwróciły sytuację. Bełchatowianie nie marnowali szans w ataku, przy kolejnej serii uciekając rywalom (10:13). Pojedyncze punktowe zagrania Olivy nie zdołały już uratować Turków, tym bardziej, że swoje noty w polu serwisowym poprawili jeszcze Bieniek z Filipiakiem. Przy tak grających rywalach Fenerbahce niewiele mogło zrobić (19:25).
Zdecydowanie najbardziej wyrównana była trzecia partia spotkania, tym razem niemal przez cały set utrzymywała się gra na styku. Tym razem szybciej do głosu doszli siatkarze Fenerbahce, pierwsza seria przyszła przy zagrywkach Toya (11:9) i to trener Skry musiał się ratować przerwą na żądanie. Pauza wybiła z rytmu asa Turków, a dzięki skutecznym atakom Bartosza Filipiaka bełchatowianie doprowadzili do wyrównania (14:14). Przy zmienności sytuacji i kolejnej serii zagrywek Metina Toya Turcy odzyskali kontrolę (22:20). W tej partii nie brakowało emocji, mimo walki i znakomitych zagrywek Bieńka Skra przegrała tę partię 23:25.
Równie wyrównana, przynajmniej początkowo, była kolejna partia meczu (5:4). Wyciągając wnioski z wcześniejszej partii tym razem Skra nie pozwoliła rywalom rozwinąć skrzydeł. W kluczowej fazie seta sygnał do ataku dał swoim kolegom Milad Ebadipour, równie pewnie kolejne akcje kończył Milan Katić i Skra prowadziła już 20:15. W szeregach Fenerbahce uaktywnił się co prawda Oliva, znany z plusligowych parkietów przyjmujący nie ustrzegł się jednak błędów własnych (18:23). Formalności, kończąc mecz, dopełnił Ebadipour (21:25).
Fenerbahce HDI Stambuł – PGE Skra Bełchatów 1:3
(18:25, 21:25, 25:23, 21:25)
Podziel się!