Wygraną z MKS-em Będzin ZAKSA rozpoczęła sezon ligowy 2018/2019. Triumfując 3:1 kędzierzynianie zapisali na swoim koncie komplet punktów. MVP meczu wybrany został nasz przyjmujący – Aleksander Śliwka.
Mecz rozpoczął się lepiej dla naszego zespołu, pierwsza seria dała nam prowadzenie 3:1. Czujni w bloku będzinianie zdołali odzyskać kontakt punktowy (3:4). Niestety na tym miejscowi nie zamierzali poprzestać, zagrywka Ratajczaka pozwoliła będzinianom wyjść na minimalne prowadzenie. Dobrą passę rywali przerwał Łukasz Kaczmarek. Przy rywalizacji punkt za punkt o krok dalej byli podopieczni Gido Vermeulena (10:8). Zagraniami przynoszącymi oczekiwane rezultaty były ataki Mateusza Bieńka i Łukasza Wiśniewskiego ze środka. Kiedy przy udanych zagrywkach Adriana Buchowskiego rywale ponownie nam uciekli Andrea Gardini zdecydował się przerwać grę (13:9). Dopiero zagrywki Benjamina Toniuttiego i czujna gra na siatce Aleksandra Śliwki pozwoliły zniwelować stratę (15:12). To właśnie nasz przyjmujący pewnie obijał blok będzinian. Mimo skutecznych zagrań ze skrzydeł ZAKSY nasi przeciwnicy utrzymywali 2-3 punktowe prowadzenie (18:15). Gospodarze w kontratakach mogli liczyć na skutecznego tego dnia Williamsa i dość szybko nasz trener ponownie musiał reagować. W kluczowej części seta dobrą zmianę dał Sławomir Jungiewicz i wicemistrzowie Polski przystąpili do ataku (21:19). Tym razem to trener miejscowych musiał wykorzystywać przerwę na żądanie, pauza nie wybiła z rytmu Mateusza Bieńka, który utrzymał regularność zagrywki, potrójny blok ZAKSY doprowadził do wyrównania (21:21). To był początek emocji, od tego momentu żadna z ekip nie była w stanie zbudować wyższej przewagi i triumfatora musiała wyłonić gra na przewagi (24:24). Nasz zespół zdołał jeszcze wybronić kilka piłek setowych, niestety przy wymianie sił w ataku gospodarze nie marnowali swoich szans, wygrywając 29:27.
Podobnie jak partia premierowa, również drugi set rozpoczął się po naszej myśli. Niezły start zagwarantowali ZAKSIE Sam Deroo (zagraniem z drugiej linii) i Mateusz Bieniek (atakiem ze środka). Na celne zagrania naszych zawodników równie skutecznymi atakami odpowiadali Williams z Ratajczakiem i tak byliśmy świadkami gry punkt za punkt. Szybciej z przewagi mogli cieszyć się siatkarze ZAKSY, a wszystko za sprawą błędów rywali i kontrataków naszego zespołu (4:7). Nie bez znaczenia były regularne zagrywki Sama Deroo, przy problemach z przyjęciem miejscowi nie byli w stanie prowadzić kombinacyjnej gry coraz częściej odbijając się od ściany bloku ZAKSY. Przy stanie 4:10 trener Vermeulen postanowił przerwać grę, wciąż jednak to wicemistrzowie Polski kontrolowali sytuację. Na skuteczności stracił Williams, a kiedy w polu serwisowym naszego zespołu pojawił się Aleksander Śliwka w szeregi rywali wróciły problemy z przyjęciem (7:15). Skuteczną zagrywką po naszej stronie siatki mógł pochwalić się również Mateusz Bieniek, w obozie rywali ten element siatkarskiego rzemiosła nie funkcjonował tak dobrze jak w partii premierowej, dzięki czemu w końcówce seta mogliśmy się pochwalić ośmipunktowym prowadzeniem -18:10. Miejscowi zdołali nieco zmniejszyć tę stratę (14:20), czujna gra Mateusza Bieńka na siatce i zagrywki Aleksandra Śliwki przybliżały ZAKSĘ do celu (16:23). Tej zaliczki nie pozwoliliśmy sobie odebrać, triumfując 25:18.
Od wymiany sił w ataku rozpoczęliśmy trzecią partię (3:3). Szczęście Williamsa przy zagrywce dało MKS-owi minimalną zaliczkę. Dwupunktowy dystans zniwelowaliśmy jeszcze przed przekroczeniem progu dziesięciu punktów (5:5). Początkowo to ZAKSA kontrolowała sytuację, w ataku nie mylił się Sam Deroo, co sprzyjało utrzymywaniu kilkupunktowej zaliczki. Sytuację odwrócił dopiero Williams, lider miejscowych nie wstrzymywał ręki w kontrach i to będzinianie prowadzili 12:10. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, nasz zespół przetrzymał napór rywali, odwdzięczając się skutecznymi atakami Łukasza Kaczmarka i kilka minut później to trener gospodarzy musiał reagować (13:14). Skuteczność w zagraniach z pierwszej akcji wyraźnie sprzyjała naszej drużynie, po stronie gospodarzy równie pewnie spisywał się Williams. Niezmiennie jednak dłuższe wymiany należały do naszego zespołu, ataki rywali podbijał Paweł Zatorski, na skrzydłach nie mylił się Aleksander Śliwka. Przyjmujący ZAKSY do punktów zdobywanych w ataku dodał punktowy blok i prowadziliśmy już 22:19. W decydującej fazie seta Andrea Gardini ponownie wprowadził podwójną zmianę, desygnując do gry duet Stępnień/ Jungiewicz. Ten manewr przyniósł ZAKSIE decydujący punkt, to właśnie skuteczny blok Jungiewicza dopełnił formalności (22:25).
Czwarty set to nieco lepszy początek miejscowych, w zagraniach po prostej pewnie nasz blok omijał Williams, ZAKSA niezmiennie mogła liczyć na Sama Deroo. Belgijski przyjmujący nie tylko omijał blok rywali równie pewnie obijając ręce próbujących go zatrzymać będzinian. Minimalna zaliczka z pierwszych akcji partii utrzymywała się po stronie MKS-u (8:7). Ataki Aleksandra Śliwki w kontratakach pozwoliły ekipie Andrei Gardiniego dość szybko doprowadzić do wyrównania (10:10). Zagrania Mateusza Bieńka i Sama Deroo sprzyjały utrzymywaniu dwupunktowego dystansu, przy stanie 12:15 trener Vermeulen przywołał jeszcze swoich podopiecznych do siebie. Pauza nie wybiła z rytmu wicemistrzów Polski, do skutecznych zagrań w ataku Sam Deroo dodał jeszcze punktową zagrywkę, uspokajając grę naszego zespołu. W tej części spotkania mogliśmy liczyć również na Aleksandra Śliwkę (15:18). Dobrą zmianę w końcówce seta dał jeszcze Mateusz Sacharewicz, celna zagrywka środkowego ZAKSY sprawiała będzinianom sporo problemów. Kiedy wszystko wskazywało, że pewnie kontrolując rywalizację tę przewagę utrzymamy do końca gospodarze przebudzili się i przy stanie 17:19 Andrea Gardini musiał reagować. Pauza pomogła przerwać serię rywali, nasz zespół odzyskał spokój, prowadząc 21:18. W ważnych momentach mogliśmy liczyć na ataki Sama Deroo i regularną zagrywkę Mateusza Bieńka (20:23). Mimo walki będzinianie nie byli w stanie powstrzymać naszego zespołu, kropkę nad „i” postawił Łukasz Kaczmarek (23:25).
MVP meczu: Aleksander Śliwka
MKS Będzin – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3
(29:27, 18:25, 22:25, 23:25)
Podziel się!