Po zaciętej, czterosetowej walce i ponad dwugodzinnym meczu, w drugim spotkaniu półfinałowym PlusLigi wygrali siatkarze z Bełchatowa. Tym samym do wyłonienia finalisty konieczne będzie rozegranie trzeciego meczu – kluczowe spotkanie rozegramy w Kędzierzynie-Koźlu.
Spotkanie rozpoczęliśmy składem z Łukaszem Kaczmarkiem w ataku, duetem Jakub Kochanowski/ David Smith na środku, zestawieniem przyjmujących Aleksander Śliwka/ Kamil Semeniuk, Benjaminem Toniuttim na rozegraniu i Adrianem Staszewskim (libero). Przy czym tym razem nasz trener zdecydował się na rotacje w zestawieniu libero i chwilę później do gry włączył się również Korneliusz Banach.
Rywalizacja rozpoczęła się od gry na styku, jednak wyciągając wnioski z pierwszej porażki tym razem bełchatowianie nieco szybciej przystąpili do ataku i wykorzystując kolejne szanse w kontrach odskoczyli nam na dwa oczka (6:4). Niestety nasz zespół nie ustrzegł się błędów w ataku, przez co dystans wzrósł do czterech oczek (9:5). ZAKSA nie zamierzała ułatwiać sytuacji rywalom, celna zagrywka i as serwisowy Bena Toniuttiego oraz kontra zwieńczona pewnym atakiem Olka Śliwki pomogły nieco odrobić straty (10:8). Nasz zespół grał cierpliwie, ręki w ataku nie wstrzymywali Łukasz Kaczmarek czy Aleksander Śliwka i dość szybko doprowadziliśmy do wyrównania (13:13). Nie bez znaczeni były znakomite zagrywki Kamila Semeniuka, kędzierzynianin bezlitośnie celował rywali i kiedy to ZAKSA wypracowała prowadzenie trener miejscowych musiał reagować. Pauza nie wybiła z rytmu naszego zespołu, a kolejne wybloki i wyprowadzane kontrataki sprzyjały naszej drużynie (15:16). Na ataki Kamila Semeniuka miejscowi odpowiadali zagraniami Ebadipoura czy Petkovicia i utrzymywała się gra na styku (17:17). Mimo że w tej części spotkania żadna z drużyn nie była w stanie wypracować wyższego prowadzenia, niezmienianie jednopunktowa zaliczka sprzyjała naszej drużynie. Niezmiennie w ataku nie zawodzili Kaczmarek ze Śliwką (19:20). W kluczowej fazie seta przyjezdni, uaktywniając się w bloku, odwrócili sytuację (23:22). Skuteczność w kontrach dała miejscowym prowadzenie 24:22, jednak atak Olka Śliwki i efektowny blok Kuby Kochanowskiego dały nam kolejny remis (24:24). To był dopiero początek prawdziwej siatkarskiej wojny nerwów, serwisy naszego kapitana i kontra zwieńczona atakiem Kamila Semeniuka wyprowadziły nasz zespół na prowadzenie – 27:26. Niestety miejscowych z opresji wyprowadził Petković i to Skra wygrała ten fragment meczu na przewagi 31:29.
Po nerwowym początku pierwszego seta kolejną partię rozpoczęliśmy zdecydowanie lepiej. Już jedno z pierwszych ustawień i seria zagrywek Olka Śliwki, przy czujnej grze Kuby Kochanowskiego w bloku dała nam trzypunktową zaliczkę (2:5). Miejscowi odpowiedzieli ciosami z zagrywki Petkovcia (5:6), nie był to jednak początek odrabiania strat. Nasz zespół szybko wyszedł z niewygodnego ustawienia, a kolejne zagrywki Kuby Kochanowskiego pozwoliły obudować kilkupunktowe prowadzenie. Tym samym przy stanie 5:9 szkoleniowiec bełchatowian musiał reagować. Nie wybiło to z rytmu naszego środkowego, jednak jeszcze przed przekroczeniem progu 10. punktu miejscowi odrobili nieco straty (9:10). Sprytnie blok rywali obijał jeszcze Łukasz Kaczmarek, błędów na siatce nie ustrzegł się Ebadipour i ponowni prowadziliśmy trzema punktami (11:14). Niestety dobra dyspozycja Petkovicia w polu serwisowym ponownie dała o sobie nać, a przy kolejnych kontrach gospodarze zdołali całkowicie zniwelować dystans (16:16). Sprytne zagrania Olka Śliwki dały początek serii naszej drużyny (17:29), bełchatowianie nie zdołali poradzić sobie ze znakomitymi zagrywkami Kamila Semeniuka. Nasz przyjmujący pojawił się w polu serwisowym przy stanie 17:20 i nie opuścił tej pozycji do końca seta. Kolejne szanse w kontrach wykorzystywali Olek Śliwka, Łukasz Kaczmarek czy Bartek Kluth (17:23), dwa decydujące punkty to już zasługa asów serwisowych Kamila Semeniuka (17:25).
W kolejnym secie na boisku zameldował się Krzysztof Rejno. Po znakomitym oczątku w wykonaniu naszego zespołu (0:2) sytuację Skry uratował Mateusz Bieniek (5:5). Radość miejscowych nie trwała długo, kolejne zagrywki Łukasza Kaczmarka pozwoliły nam odzyskać zaliczkę. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bełchatowianie budowali dystans przy zagrywkach Petkovicia, aby go stracić kiedy po naszej stronie siatki serwował Kamil Semeniuk. I tak przy wymianie ciosów na siatce i w polu serwisowym na dłuższej przestrzeni seta utrzymywała się gra punkt za punkt (5:5, 13:13). Na kolejne zagrania Łukasza Kaczmarka odpowiadał Dusan Petković, miejscowym sygnał do ataku dał jeszcze Mateusz Bieniek i tak skuteczność Karola Kłosa w kontrach postawiły nasz zespół w roli ekipy odrabiającej punkty (17:15). Kędzierzynianie przetrzymali napór rywali, a atak Olka Śliwki, który sprytnie obił podwójny blok rywali doprowadził do wyrównania (18:18). Chwilę później, podobnie jak w partii poprzedniej, seria zagrywek Kamila Semeniuka pozwoliła nam odetchnąć (19:22). Niestety nie obyło się bez nerwów (23:23), w końcówce rozstrzyganej na przewagi ponownie punktował Bieniek i to Skra wygrała 27:25.
Czwarty set to wymiana ciosów na siatce od pierwszych piłek, skuteczne zagrania w ataku nasz zespół przeplatał celnymi serwisami Kuby Kochanowskiego. Bełchatowianie odpowiadali punktowymi zagraniami Mateusza Bieńka, to właśnie środkowy miejscowych sprawiał nam sporo problemów (5:5, 8:8). Tym razem żadna z ekip nie była w stanie budować wyższej zaliczki, kolejne ataki Aleksandra Śliwki pozwalały nam dotrzymać kroku przeciwnikowi (13:13). Skra mogła natomiast liczyć na regularnego Petkovicia, co sprzyjało prowadzeniu gry punkt za punkt (15:14). Niestety w kluczowej fazie seta miejscowi uaktywnili się w bloku, co mocno skomplikowało sytuację ekipy Kędzierzyna-Koźla i tak dwukrotnie w krótkim czasie Nikola Grbić musiał sięgać po przerwę na żądanie (21:16). Niestety mimo walki i znakomitych zagrywek Łukasza Kaczmarka nasz zespół nie zdołał odwrócić losów spotkania (25:20)
PGE Skra Bełchatów – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1
(31:29, 17:25, 27:25, 25:20)
Podziel się!