Środowe popołudnie nie ułożyło się po myśli naszego zespołu. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała 1:3 z GKS-em Katowice. Mimo porażki nasz zespół wciąż pozostaje liderem PlusLigi.
Już w pierwszych akcjach spotkania nasz rozgrywający uaktywnił grę przez środek. Początek meczu to popis gry Mateusza Bieńka, który do celnych zagrań w ataku dodał punktową zagrywkę. Problemy Quirogi w przyjęciu przełożyły się na brak efektywności gości w ataku i to mistrz Polski prowadził 3:1. Przyjezdni przerwali co prawda passę naszego zespołu, jednak niezmiennie to podopieczni Andrei Gardiniego kontrolowali sytuację, pewne ataki Torresa i Wiśniewskiego sprzyjały utrzymywaniu dystansu (6:4). Niestety katowiczanie przy celnych zagrywkach Kohuta wrócili do gry, uzyskując nawet minimalną zaliczkę. ZAKSA nie zwalniała jednak tempa, widowiskowymi zagraniami z drugiej linii popisywał się Kamil Semeniuk, również kontrataki należały do przyjmującego mistrzów Polski. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, szczęśliwe dla gości okazało się ustawienie z Quirogą w polu serwisowym. Seria punktowa rywali zmusiła do reakcji trenera Gardiniego i przy stanie 9:12 nasz szkoleniowiec zdecydował się przerwać grę. Katowiczanie celne zagrania i punktowe serwisy przeplatali prostymi błędami własnymi. Sygnał di niwelowania dystansu dali Wiśniewski, Torres i Semeniuk, najpierw popisując się potrójnym blokiem, po chwili wykorzystując kontrę i tym razem to trener gości przywołał swoich podopiecznych do siebie (14:15). GKS kolejno tracił i odzyskiwał przewagę, w końcówce partii utrzymywało się trzypunktowe prowadzenie naszych rywali -20:17. Andrea Gardini desygnował do gry jeszcze Marco Falaschiego i Sławomira Jungiewicza, niestety na niewiele się to zdało. Przyjezdni nie pozwolili odebrać sobie prowadzenia. Seta zakończył Siergiej Kapelus (20:25).
W drugim secie Andrea Gardini wrócił do ustawienia z Toniuttim i Torresem. Przy wymianie ciosów w ataku minimalna zaliczka utrzymywała się po stronie gości. Problemy z przyjęciem zagrywek Butryna, w kontrach przez potrójny blok naszego zespołu przebijał się Kapelus i dystans dzielący obie ekipy wzrósł do trzech oczek. Po naszej stronie siatki nie zawodził Kamil Semeniuk, jednak wciąż to ZAKSA musiała odrabiać straty. Sygnał do ataku dał swoim kolegom Mateusz Bieniek, zagrywki naszego środkowego pozwoliły mistrzom Polski ponownie zbliżyć się do rywali (9:10). Brak skuteczności naszego zespołu w pierwszej akcji niestety wykorzystali gospodarze, na ataki Kapelusa odpowiadał Kamil Semeniuk, jednak przy kolejnej serii przyjezdni zdołali zbudować trzypunktowe prowadzenie (12:15). Kiedy dystans jeszcze się zwiększył Andrea Gardini postanowił nie czekać, trener mistrzów Polski zdecydował się przerwać grę. Po przerwie na żądanie widowiskowym atakiem ze środka popisał się Mateusz Bieniek, punktowe zagrania na środku siatki przeplatały błędy popełniane w polu serwisowym. Na szczęście również goście popełniali błędy, cierpliwa gra, która dotychczas charakteryzowała nasz zespół tym razem sprzyjała GKS-owi. I tak w kluczowej części seta wciąż mieliśmy do odrobienia pięć punktów (16:21). Szukając poprawy skuteczności na skrzydłach Andrea Gardini w miejsce Rafała Buszka wprowadził jeszcze Rafała Szymurę. Mimo kolejnych prób ratowania sytuacji ZAKSA nie była w stanie odwrócić losów seta, partię zakończył Paweł Pietraszko i wygrywając 25:19 goście objęli prowadzenie w meczu 2:0.
Po dłuższej przerwie nasz zespół wrócił na boisko z nową energią. Wyciągając wnioski z poprzednich setów kędzierzynianie nie pozwolili rywalom tak szybko zbudować prowadzenia. Mistrzowie Polski poprawili swoją skuteczność w zagraniach z pierwszej akcji i to ZAKSA prowadziła 4:2. Podobnie jak w poprzednich setach również w tej części meczu podopieczni Piotra Gruszki mogli liczyć na Karola Butryna i atakujący rywali doprowadził do wyrównania (4:4). Czujna gra katowiczan w bloku odbiła się po raz kolejny na wyniku, cierpliwość naszego trenera skończyła się przy stanie 5:8. Tę pechową serię przerwał Maurice Torres, Piotr Gruszka próbował co prawda wideoweryfikacji, jednak decyzja została podtrzymana. Znalezienie sposobu na zatrzymanie Butryna przychodziło nam z trudem, Krzysztof Rejno i Kamil Semeniuk dobrze odczytywali intencje rozgrywającego rywali, jednak najlepiej punktujący GKS-u sprytnie omijał ręce naszych zawodników. Po kolejnym celnym ataku Butryna było już 7:11. Sytuację próbował ratować Kamil Semeniuk, przyjmujący ZAKSY siłowe zagrania przeplatał plasami za blok, przywracając nadzieję naszej drużynie (9:11). Nawet kiedy rywale odzyskali trzypunktową zaliczkę nasz zespół nie przestawał walczyć i po kolejnym odrobieniu strat to Piotr Gruszka sięgnął po przerwę (12:13). Tym razem gra na styku utrzymywała się, ZAKSA zdołała nawet odzyskać przewagę i w końcówce było już 17:16 dla naszego zespołu. Niestety po raz kolejny uaktywnił się blok gości i GKS odzyskał prowadzenie. Nie był to koniec emocji, gra na styku trwała do końca partii i czekała nas końcówka seta rozstrzygana na przewagi (23:23, 24:24). W tej części meczu moglismy liczyć na celne zagrania Maurice’a Torresa, seta zakończył blok naszego atakującego na Butrynie (26:24).
Po dobrym początku odsłony kolejnej i przewadze naszego zespołu GKS ponownie wyszedł na prowadzenie. Po naszej stronie siatki nie brakowało celnych ataków, Torres i Rejno uaktywnili się również w bloku i odzyskaliśmy kontakt punktowy (6:7). W konfrontacji z naszym blokiem radził sobie Quiroga, rywalowi niemniej skutecznym zagraniem odpowiedział Rafał Buszek (9:10). W tej części spotkania żadna z ekip nie była w stanie wypracować wyższej przewagi, do momentu kiedy w polu serwisowym nie pojawił się Quiroga. Po raz kolejny w meczu musieliśmy odrabiać straty (9:12). Zagraniem niezmiennie przynoszącym oczekiwane rezultaty było posyłanie piłek na środek do Krzysztofa Rejno, na odpowiedź nasz środkowy nie musiał długo czekać (13:16). Kiedy goście zaczęli popełniać błędy w polu serwisowym element zagrywki sprzyjał naszej drużynie, sporo problemów przyjmującym rywali sprawił Maurice Torres i doprowadziliśmy do remisu 16:16. W końcówce seta nasz atakujący poprawiał jeszcze swoje noty w ataku, jednak błędy na siatce niweczyły te wysiłki (20:22). Mimo walki w końcówce nasz zespół przegrał 23:25, spotkanie zakończył Gonzalo Quiroga.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – GKS Katowice 1:3
(20:25, 19:25, 26:24, 23:25 )
Podziel się!