Falstart ZAKSY na inaugurację sezonu

Pechowo dla naszego zespołu rozpoczął się nowy sezon PlusLigi. Mimo walki i szans w pierwszej i drugiej partii spotkania nasz zespół przegrał z PGE Projektem Warszawa 0:3.

Pierwszy mecz nowego sezonu rozpoczęliśmy składem z Marcinem Januszem na rozegraniu, Bartoszem Kurkiem w ataku, Danielem Chitigoiem i Rafałem Szymura na przyjęciu, Karolem Urbanowiczem i Mateuszem Porębą na środku oraz Erikiem Shoji (libero).

Spotkanie udanym atakiem otworzył Bartosz Kurek, niestety chwilę później ustawienie z Semeniukiem w polu serwisowym i kontrataki stołecznych odwróciły sytuację (3:1). Skuteczność Mateusza Poręby na środku siatki pozwoliła szybko odzyskać kontakt punktowy (4:3). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, gospodarze prowadzi już 7:4, sygnał do ataku ZAKSIE dał nasz kapitan. Po wyjściu z niewygodnego ustawienia rywali celnym serwisem pocelował Marcin Janusz i przy prowadzeniu naszego zespołu 9:7 to Piotr Graban musiał interweniować. Przy walce na styku w jednej z akcji pechowo w oko uderzony został Bartosz Kurek i nasz kaptan musiał opuścić plac gry. Na boisku zameldował się Mateusz Rećko, atakujący kędzierzynian szybko zaznaczył swoją obecność na boisku. Czujni w obronie gospodarze odskoczyli nam na kilka punktów i ponownie musieliśmy szukać serii (14:11). Zagrania Mateusza Rećko i Daniela Chitigoia zniwelowały dystans (15:13), jednak ciosy Bołądzia z  zagrywki zmusiły trenera Gianiego do interwencji (17:13). Pauza pomogła nieco, kolejne ataki Mateusza Rećko i Rafała Szymury przywróciły nam nadzieję, kiedy do skutecznych ataków naszych zawodników doszły asy serwisowe mogliśmy nieco odetchnąć (20:19). Gra na styku zakończyła się przy stanie 23:22, w końcówce nie ustrzegliśmy się błędów przegrywając 22:25.

W kolejnej odsłonie na boisku pozostał wprowadzony w końcówce partii premierowej  Igor Grobelny. Po wyrównanym początku seta (4:3) czujna gra rywali w bloku pozwoliła im odskoczyć (7:3). Efektowne zagranie Rafała Szymury wyprowadziło nasz zespół z niewygodnego ustawienia, to właśnie zagrania naszego przyjmującego i Mateusza Rećko pomogły odrobić dystans (10:8). Na celne zagrania kędzierzynian odpowiadali Szalpuk z Kochanowskim. Niestety dłuższe wymiany na swoją korzyść rozstrzygali stołeczni, prowadząc już 16:11. Przerwa na żądanie trenera Gianiego uspokoiła nieco grę, niezmiennie mogliśmy liczyć na regularność w ataku Mateusza Rećko. Również nasi rywale zaczęli się mylić, co w połączeniu z cierpliwą grą kędzierzynian zniwelowało dystans (19:16). Walcząc o każdą piłkę, przy kolejnych widowiskowych obronach Erika Shojiego czy Marcina Janusza wyprowadzaliśmy kontry, w tych nie zawodził Rećko i mieliśmy remis po 21. W szeregi naszego zespołu wkradło się nieporozumienie i tę szansę wykorzystali rywale, utrzymując do końca dwupunktową zaliczkę (25:23).

Po znakomitym początku naszego zespołu i prowadzeniu 3:0 podopieczny Piotr Grabana wrócili do gry i od stanu po 4 walka rozpoczęła się na nowo. Skuteczni w ataku Grobelny z Szymurą odpowiadali na zagrania Tillie i Bołądzia  (8:8). Problemy naszego zespołu w przyjęciu i celne zagrania Tillie po raz kolejny wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie (10:8). Na środku siatki pewnie kolejne zagrania kończył Karol Urbanowicz, niestety nie ustrzegliśmy się błędów na siatce. Grając zrywali kolejno odrabialiśmy straty (14:13), aby przy celnych zagrywkach Jakuba Kochanowskiego stracić kolejne punkty (17:13). Rywale również nie ustrzegli się błędów popełnianych w polu serwisowym, na siatce bezbłędny był jednak Bołądź i to miejscowi byli w lepszej sytuacji (20:15). Czujna gra naszego zespołu w bloku i ataki Karola Urbanowicza przywróciły nadzieję (20:17). Przy zagrywce Bołądzia rywale ponownie odskoczyli i tej straty nie zdołaliśmy już odrobić (25:19).

PGE Projekt Warszawa – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0
(25:22, 25:23, 25:19)