-ZAKSA jest profesjonalnym klubem, z bardzo dobrym trenerem, z wysokimi aspiracjami i czuję, że jestem gotowy pomóc tej drużynie w walce o najwyższe cele – o swoich ambicjach i potencjale zespołu mówi nasz nowy przyjmujący.
Jeżeli można mówić o dobrym kierunku rozwoju kariery siatkarskiej, w twoim przypadku tak chyba właśnie było (i wciąż jest). W wieku 19 lat trafiłeś do pierwszego klubu PlusLigi, później przyszły sezony na wypożyczeniu i finalnie ostatni sezon, w którym wywalczyłeś sobie miejsce w wyjściowym składzie Resovii. Z perspektywy czasu jak oceniłbyś poszczególne etapy rozwoju? Jest coś czego żałujesz, co mogłeś zrobić inaczej?
Aleksander Śliwka: – Od samego początku przygody z siatkówką mam szczęście i trafiam na bardzo dobrych ludzi. Począwszy od rodziców, których wsparcie mam od pierwszych kroków nie tylko tych siatkarskich, przez trenerki i trenerów, menadżerów, prezesów klubów po kolegów z drużyn. Byłem w różnych klubach, odgrywałem w nich różne role, ale żadnej z podjętych decyzji nie żałuje. Każdy etap nauczył mnie czegoś innego i dzięki temu z roku na rok staję się bardziej świadomym zawodnikiem i człowiekiem.
Wspomniane sezony na wypożyczeniu w Warszawie czy Olsztynie nie były bez znaczenia? Zgodzisz się z tym, że młodzi zawodnicy powinni przede wszystkim jak najwięcej grać, możliwość regularnych występów była dla ciebie kluczowa? Co osobiście dało ci to doświadczenie?
-Uważam, że nie ma jednej recepty na sukces. Dla niektórych zawodników ważne jest żeby grać, zbierać doświadczenie, a dla innych będzie ważniejszy na początku kariery rozwój osobisty przy dobrym trenerze i starszych, doświadczonych zawodnikach. Każdy z nas, zawodników chce grać, ale nie zawsze jesteśmy gotowi na to czego się od nas oczekuje. Nie można do końca porównać sezonów w Warszawie i w Olsztynie, bo były to dwa inne etapy mojego sportowego życia. Oba te sezony na pewno dały mi pewność siebie i dużo boiskowego doświadczenia.
Dość długo byłeś związany z klubem z Rzeszowa, po tylu latach potrzebowałeś zmiany? Decyzja o zmianie barw klubowych wynikała z poszukiwania nowych wyzwań? Czym ZAKSA finalnie cię przekonała?
-Długo byłem związany z klubem z Rzeszowa i jestem wdzięczny za to, że mogłem reprezentować jego barwy. Postanowiłem, że to dobry czas na zmianę. ZAKSA jest profesjonalnym klubem, z bardzo dobrym trenerem, z wysokimi aspiracjami i czuję, że jestem gotowy pomóc tej drużynie w walce o najwyższe cele.
Praca z Andreą Gardinim jako trenerem i gra z takimi zawodnikami jak Sam Deroo czy Benjamin Toniutti również nie była bez znaczenia?
-Podczas sezonu spędzonego w Olsztynie, miałem okazję współpracować z Andrea Gardinim. Bardzo cenię sobie go jako trenera i osobę. Oczywiście, że to jacy zawodnicy będą grali w ZAKSIE ma znaczenie. Nie chodzi tu o wielkie nazwiska, ale o osoby, które z tymi nazwiskami na plecach grają. Wiem, że stworzymy wszyscy zgraną i mocną drużynę.
W ostatnim sezonie dobrą grą wywalczyłeś sobie miejsce w wyjściowym składzie. W jednym z wywiadów wspomniałeś jak ważne jest robienie kroku na przód z każdym kolejnym sezonem. Czego oczekujesz po sezonie w ZAKSIE?
-Tak ważne jest żeby robić krok na przód, bo nawet jeśli jest on mały to przybliża Cię do dużego celu. Nie mam oczekiwań, liczą się te małe kroki. Dobry trening, kolejne wygrane spotkanie, kolejny poprawiony element w mojej grze, a reszta sama przyjdzie.
Czujesz, że ten rok już teraz jest dla Ciebie wyjątkowo udany? Transfer do zespołu wicemistrza Polski, powołanie do reprezentacji Polski i gra w biało-czerwonych barwach, czego można chcieć więcej?
– Bardzo się cieszę z tego w jakim miejscu się znajduję. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak wiele mogę jeszcze poprawić i jak ciężko trzeba pracować, aby doskonalić swoją grę. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc absolutnie chciałbym iść cały czas do przodu.
Podziel się!