Włoskie święta Ferdinando de Giorgiego

-We Włoszech Boże Narodzenie to bardzo rodzinne święta. Dla nas to moment wielkiego szczęścia, spotkań z najbliższymi, kiedy zjeżdża się cala rodzina, z daleka, wszyscy którzy na co dzień ze względu na pracę czy inne obowiązki nie mają czasu, w tym momencie wracają do domu, to okres wyjątkowo piękny – o włoskich świętach i objęciu posady trenera reprezentacji Polski opowiedział nasz trener – Ferdinando de Giorgi.

Święta Bożego Narodzenia w Italii to…

Ferdinando de Giorgi:We Włoszech Boże Narodzenie to bardzo rodzinne święta, to jedyny moment w roku, w którym spotyka się cała rodzina. Zwykło się mówić ‚Święta dla swoich (w znaczeniu rodziny), ale Nowy Rok z kim chcesz (tutaj mamy na myśli jakąkolwiek inną osobę). Dla nas to moment wielkiego szczęścia, spotkań z najbliższymi, kiedy zjeżdża się cala rodzina, z daleka, wszyscy którzy na co dzień ze względu na pracę czy inne obowiązki nie mają czasu, w tym momencie wracają do domu, to okres wyjątkowo piękny, już od dziecka mam same dobre wspomnienia z nim związane, także dlatego, że to czas prezentów… (śmiech).

Podobnie jak w Polsce, we Włoszech początek świętowania to uroczysta kolacja 24 grudnia? Czy są jakieś typowe potrawy, których nie może zabraknąć na włoskim stole albo takie, bez których nie wyobraża Pan sobie Świąt w rodzinnym domu?

-24 grudnia w Wigilię Bożego Narodzenia spotykamy się wszyscy razem, o północy świętuje się narodzenie Jezusa. Następny dzień praktycznie cały spędzamy na jedzeniu. W samą Wigilię takich potraw typowych mamy sporo, jest na pewno nieco inaczej niż w Polsce. Wszystko zależy od regionu Italii w jakim się znajdujemy, mamy i babcie przygotowują mnóstwo potraw, są ryby, mięso, wszystko co można zjeść. Sporo jest też u nas słodkości czy ciast – takie najbardziej znane to Panettone i Pandoro. To są dla nas takie symbole świąt. Jest jeszcze mnóstwo słodyczy typowych dla danych regionów. U mnie mamy np. małe przekąski jak purciduzzi, chociaż sama nazwa niewiele wam powie, tak naprawdę w każdej części kraju jest coś takiego. Przy takiej różnorodności potraw mówimy, że ten okres świąteczny, a praktycznie trwający do Nowego Roku jest czasem problematycznym dla utrzymania wagi i kondycji fizycznej (śmiech). Zazwyczaj tak 2-3 kilogramy na przestrzeni zaledwie 10 dni przybywa, więc jest to odczuwalne.

Przy Pana specyfice pracy, teraz jako trenera i wcześniej jako zawodnika, to szczególnie ważny czas? Przy intensywnym sezonie nie ma Pan zbyt wielu okazji do pozostania z rodziną?

Tak, muszę przyznać że w ostatnich latach okres świąteczno-noworoczny nie zawsze był czasem wolnym. M.in. dlatego, że są rozgrywki ligowe, w których gra się właśnie w tym czasie. Przyczyną tego typu organizacji jest kilka aspektów: fakt, że to dni wolne, ludzie są bardziej dyspozycyjni, mają sporo wolnego czasu, to także dobry okres na transmisje telewizyjne, w tym okresie w halach możemy zobaczyć więcej kibiców. Tylko dla nas nie był to czas wolny, my musieliśmy trenować. A kiedy jest się daleko od domu, nie ma możliwości pojechania do domu na choćby jeden dzień świąt. Moim zdaniem jednak bardziej sprawiedliwe byłoby zrozumienie, że zawodnicy, trenerzy również mają rodziny i bliskich, i warto to uszanować szczególnie w tym okresie.

Jak będzie w tym sezonie?

W tym roku na szczęście mieliśmy długi tydzień poprzedzający święta. Zdecydowałem, że dam chłopakom dwa dni wolnego, właśnie w Wigilię oraz pierwszy dzień świąt, plus dzień na podróż i powrót, ponieważ mamy w tym roku taką możliwość. Natomiast Nowy Rok spędzimy już we wspólnym gronie. Ja też na dwa dni wrócę do Włoch na Święta, to naprawdę sporo. Idealny czas na oczyszczenie głowy.

Pana zdaniem możliwe jest w tym czasie wyrzucenie całkowicie myśli o siatkówce, poświecenie się bliskim w pełni?

Myślę, że tak. Jeżeli mówimy o dwóch dniach wolnego jak najbardziej jest to możliwe, gdyby tego wolnego czasu było więcej prawdopodobnie trudno byłoby nie myśleć o siatkówce (śmiech). Podczas tych kilku dni postaram się jednak nie uciekać myślami.

Ten kończący się rok i okres przedświąteczny był dla Pana szczególny również z innego powodu. W ostatnim tygodniu Polski Związek Piłki siatkowej oficjalnie ogłosił, ze będzie Pan nowym trenerem reprezentacji Polski. To wyjątkowe wyróżnienie?

Ten okres kończy się dla mniej w najlepszy możliwy sposób, to ogromna radość i wyróżnienie, że poświęcono mi tę funkcję. Wierzę, że to ogromna szansa, praca z drużyną na takim poziomie jak reprezentacja Polski. Czuję się gotów, aby poprowadzić ten zespół, wierzę, że razem możemy osiągnąć wiele. Na pewno jednak koncentruję się też na tym co tu i teraz, mamy cel z ZAKSĄ i będziemy razem walczyć, aby ten sezon zakończyć z jak najlepszymi rezultatami.

Okres pracy z ZAKSĄ pozwolił Panu lepiej poznać polskich zawodników, co może okazać się pomocne w pracy z reprezentacją. Myśli Pan, że poznał Pan już sferę mentalną polskich zawodników?

Tak, nie ma zbyt wielu różnic między Polakami, a Włochami. Dla Włochów istotna jest praca w koncentracji na jakości, tak jest również w przypadku polskich zawodników. Nie powiedziałbym, żeby cechą narodową jednych lub drugich było bycie bardziej otwartymi, lub zamkniętymi. W swojej dotychczasowej pracy spotkałem różne osobowości zawodników. Oczywiście, że są różne charaktery, ale we Włoszech jest podobnie. To są stereotypy – o włoskich trenerach też zwykło się mówić, że wszyscy krzyczą, są głośni, gestykulują – a nie jest prawdą, że wszyscy tacy są. Mnie osobiście nie interesuje, żeby zawodnicy byli mniej czy bardziej otwarci, wzbudzający większą lub mniejszą sympatię. W swoich zespołach natrafiałem na zawodników mówiących bardzo dużo, ale też na takich, którzy byli cisi i spokojni, ale to co jest najważniejsze dla mnie jako trenera to gotowość do ciężkiej pracy, a z tym nigdy nie było problemu.

img_0041