Sam Deroo: Doping polskich kibiców jest niesamowity

Sam Deroo z reprezentacją Belgii awansował do półfinałów mistrzostw Europy. Nasz przyjmujący podzielił się wrażeniami z rywalizacji, mówiąc o dobrej postawie swojego zespołu i niezwykłym wsparciu polskich kibiców. -To, co zrobili polscy fani było wyjątkowe. Naprawdę to doceniamy, jako zespół. Chciałbym bardzo podziękować za to wsparcie – przyznał zawodnik ZAKSY.

W imponującym stylu awansowałeś ze swoją reprezentacją do półfinałów mistrzostw Europy. Nie tylko wyniki reprezentacji Belgii, ale również styl w jakim odesłaliście do domu chociażby wicemistrzów olimpijskich robią wrażenie. Takie spotkania jak to z Włochami nie zdarzają się często, jesteście bliscy tego swojego najwyższego poziomu gry?

Sam Deroo:Zagraliśmy naprawdę świetny mecz. Znaleźliśmy metodę na Włochów, szczególnie w drugiej partii pokazaliśmy tę dobrą dyspozycję, atakowaliśmy na bardzo wysokim poziomie, do tego dodając pewny serwis i regularną grę w bloku, wszystko to pozwoliło nam kontrolować sytuację. W pozostałych dwóch partiach gra była dość zbliżona jednak zdołaliśmy zrobić różnicę. Mimo wszystko wydaje mi się, że to wciąż nie była pełnia naszych możliwości, ten najwyższy poziom gry jeszcze przyjdzie. Tutaj musimy zwrócić uwagę chociażby na liczbę błędów własnych popełnionych przez Włochów, często mylili się w zagrywce. Trudno powiedzieć skąd taka, a nie inna reakcja z ich strony, sprawiali wrażenie nieco wystraszonych, od pierwszych piłek wytwarzaliśmy na nich presję, odbierając rywalom swobodę gry. Nie byli w stanie grać swojej siatkówki. Zdecydowanie zasłużyliśmy na tę wygraną, triumf bardzo cieszy jednak musimy chłodno spojrzeć na to, za nami jedno ze spotkań całego turnieju i ważniejsze są dwa spotkania, które są przed nami.

Już teraz możemy powiedzieć, że półfinał z Rosjanami będzie wyjątkowo ciężki. Sborna to jeden z faworytów tegorocznych mistrzostw. Gra jaką zaprezentowaliście w meczu z Italią wystarczy aby nawiązać walkę również tym razem?

-Rosjanie swój ćwierćfinał wygrali 3:0, pokazując wysoki poziom siatkówki. Grają siłowo, utrzymują tę dobra dyspozycję w całym turnieju więc oczywiście zgodzę się z tym, ze aktualnie to jest główny faworyt do zdobycia mistrzostwa. Jednak my nie zamierzamy rezygnować, pokażemy naszą najlepszą siatkówkę.. Przecież przed meczem z nami również to Włochom dawano więcej szans. Być może nie należałoby porównywać tych dwóch zespołów, jednak łatwiej nam do tego podejść właśnie w taki sposób. Z taką grą, jaką zaprezentowaliśmy w ćwierćfinale, każdemu przeciwnikowi możemy sprawić problem. Jeśli mamy szansę musimy ją wykorzystać. Z Rosjanami czeka nas ciężki mecz, musimy po prostu utrzymać swój poziom gry, jak tylko rywale zaczną popełniać jakieś błędy my będziemy gotowi aby to wykorzystać.

Presja wyniku będzie po drugiej stronie siatki. Mimo ambitnych planów tego typu ciśnienie was nie dotyczy. Komfort gry nie będzie bez znaczenia.

-Nawet jeżeli w ćwierćfinale lekka presja była, ze względu na nasza postawę w fazie grupowej i progres, to w półfinałach będzie już nieco luźniej. Wierzymy w siebie, w zwycięstwo i to, że potrafimy grać siatkówkę na dobry poziomie. Sporo będzie zależało od postawy Rosjan. Nie zamierzamy szukać wymówek, jesteśmy drużyną, która nie pomaga rywalom, popełniamy bardzo mało błędów własnych. Gramy dobrze w systemie blok-obrona, z nami nie gra się łatwo.

Trudy turnieju, który trwa już ponad tydzień są odczuwalne? Jak je znosicie fizycznie? W ćwierćfinale trener musiał zdjąć cię z boiska ze względu na drobne problemy. Aktualnie wszystko jest w porządku?

Wszystko jest w porządku, czuję się dobrze. Tego lata z reprezentacją rozegraliśmy sporo meczów. Nie mieliśmy czasu na taki dłuższy cykl przygotowawczy. Dla mnie osobiście bardzo ważne jest aby mieć ten czas na ponowne przygotowanie fizyczne. Czuję się silny, jednak przy takim natężeniu gry czasem po 2-3 setach czuję, że pojawiają się skurcze. Wiedzieliśmy jak ważne w tym sezonie będzie przygotowanie fizyczne, przygotowywaliśmy się ze sztabem w jak najlepszy sposób i udało się osiągnąć cel, bo mimo napiętego grafiku nie odczuwałem żadnego bólu. Graliśmy naprawdę sporo meczów, później mieliśmy tydzień przerwy i zaczęliśmy kolejne przygotowanie do rozgrywek i tak wyglądał cały nasz sezon reprezentacyjny. A niebawem wracamy do pracy w klubach. Dla sportowców taka gra niemal bez przerwy nie jest idealnym trybem. Jednak zarówno w reprezentacji jak i w klubie mamy szereg profesjonalistów, więc nie będzie to dla mnie problem.

Wspomniałeś o tej sporej liczbie meczów. Po zakończeniu rozgrywek ligowych czasu na odpoczynek i regenerację nie miałeś zbyt wiele. Dość szybko rozpoczęliście pracę w reprezentacji?

Po zakończeniu rywalizacji w PlusLidze praktycznie nie miałem tego wolnego czasu, najpierw mieliśmy kwalifikacje do mistrzostw świata, później przyszły rozgrywki Ligi Światowej. Po Lidze Światowej mieliśmy jakieś dziesięć dni przerwy, i musieliśmy wrócić do pracy, bo czekały nas kolejne kwalifikacje. Miałem też prawie dwa tygodnie wolnego, kiedy brałem ślub. Nasz miesiąc miodowy był trochę jak tydzień, bo później musiałem wrócić do reprezentacji, mieliśmy okres przygotowawczy przed mistrzostwami Europy. Turniej kończy się dla nas w niedzielę, a już za tydzień wracam do Kędzierzyna-Koźla. Od trenera Gardiniego otrzymałem 5-6 dni wolnego, to miłe, bo będę mógł wrócić do rodziny, pożegnać się z nimi. Również taka krótka przerwa i odpoczynek bardzo są mi potrzebne. Jednak już nie mogę się doczekać kiedy dołączę do zespołu i zacznę przygotowania z ZAKSĄ.

W meczach reprezentacji Belgii, podobnie jak w ZAKSIE, Ty i twoi koledzy mogliście liczyć na wsparcie polskich kibiców. Przyznasz, że atmosfera jaką nasi fani zorganizowali w katowickim Spodku była wyjątkowa?

Oczywiście, to było coś niesamowitego. Naprawdę to doceniamy, jako zespół będąc na boisku czuliśmy to wsparcie kibiców. To, co zrobili polscy fani było wyjątkowe. My też staraliśmy się zaangażować. Mam nadzieję, że w Krakowie będzie podobnie. Wśród kibiców pojawiły się znajome twarze, fani ZAKSY. To było bardzo miłe z ich strony. Osobiście przyjeżdżając do Katowic czułem się tam dobrze już od pierwszego dnia, to w dużym stopniu zasługa polskich kibiców. Staram się odwdzięczyć im jak najlepsza grą, ale z tego miejsca chciałbym jeszcze raz powiedzieć -dziękuje bardzo.