Podział punktów w hicie kolejki
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
2:3
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
7 kwietnia 2018, 14:45
Kędzierzyn-Koźle
25:18 25:23 19:25 21:25 11:15

W meczu lidera, z trzecim zespołem aktualnego zestawienia PlusLigi lepsi byli goście. Mistrzowie Polski prowadzili już 2:0 w spotkaniu, pozwalając jednak wyrównać rywalom. W tie-breaku skuteczniejsi byli gdańszczanie i to oni wywieźli z Kędzierzyna-Koźla dwa oczka.

Spotkanie rozpoczęliśmy nieco innym składem niż ostatnie mecze. Andrea Gardini pozwolił odpocząć niektórym zawodnikom, i tak w wyjściowym składzie mistrzów Polski pojawili się Marco Falaschi, Kamil Semeniuk, Rafał Szymura, Krzysztof Rejno, Maurice Torres, Łukasz Wiśniewski, a na libero – Korneliusz Banach. Pierwsze akcje to wymiana sił w ataku, przy grze na styku. Celna zagrywka Rafała Szymury, a następnie seria punktowa przy serwisach Krzysztofa Rejno pozwoliły naszej drużynie wypracować kilkupunktową zaliczkę i przy stanie 8:4 Andrea Anastasi musiał reagować. Pauza nie wybiła z rytmu naszego zespołu, kędzierzynianie kontynuowali swoja dobrą grę, Marco Falaschi uaktywnił grę przez środek, a tam dobre noty zbierał Łukasz Wiśniewski. Gdańszczanie nie zamierzali ułatwiać nam sytuacji, obok Szalpuka kolejne zagrania kończył Mika i przyjezdni próbowali odrobić straty. Celne zagrania rywali przeplatały kolejne błędy własne, czujnością przy proszeniu o wideoweryfikację wykazał się jeszcze Andrea Gardini. ZAKSA nie zwalniała tempa i dość szybko trener gości ponownie zdecydował się przerwać grę (15:8). W zagraniach z przechodzącej piłki szans nie marnował Krzysztof Rejno, przybliżając nasz zespół do triumfu. W efektowny sposób blok rywali omijał Maurice Torres i przy stanie 18:10 niemal pewne było, że tej zaliczki ZAKSA już nie wypuści z rąk. Tak tez się stało, konsekwentni na siatce mistrzowie Polski wygrali 25:18.

IMG_3838

Kolejny fragment meczu asem serwisowym otworzył Kamil Semeniuk, to był dopiero początek serii naszego skrzydłowego. W tej odsłonie w składzie naszego zespołu zobaczyliśmy dwie zmiany – Łukasza Wiśniewskiego zastąpił Mateusz Bieniek, a Maurice’a Torresa – Sławomir Jungiewicz. Podobnie jak w partii premierowej w tej części meczu utrzymywała się gra na styku. Gdańszczanie sprawili nieco więcej problemów naszym przyjmującym, zagrywki Wojciecha Grzyba pozwoliły przyjezdnym wyjść nawet na minimalne prowadzenie. Dobrą passę rywali przerwał Sławomir Jungiewicz. Gdańszczanie nie zwalniali tempa i tak po kolejnym asie serwisowym gości Andrea Gardini przywołał swoich podopiecznych do siebie (5:8). Cierpliwa gra mistrzów Polski przyniosła oczekiwane rezultaty, na skrzydłach i w zagraniach z drugiej linii pewnie kolejne ataki kończył Kamil Semeniuk. Również serwis naszego przyjmującego pomógł w odzyskaniu kontaktu punktowego (10:11). A kiedy ZAKSA odzyskała prowadzenie Andrea Anastasi postanowił przerwać grę (12:11). Nasi zawodnicy nie pozwolili sobie na chwile dekoncentracji, w konfrontacji z potrójnym blokiem Trefla Gdańsk dobrze radził sobie Rafał Szymura i mimo że nie mieliśmy tak wysokiej przewagi jak w osłonie premierowej to mistrzowie Polski byli o krok dalej (15:14). Przy utrzymującej się grze za punkt siatkarze obu ekip kolejno wymieniali się prowadzeniem. W końcówce seta minimalna zaliczka sprzyjała mistrzom Polski (18:17). W kluczowej części seta mogliśmy zobaczyć czujną grę w bloku naszego zespołu, w kontratakach punktował Rafał Szymura i prowadziliśmy już 22:19. Zagrywki Kamila Semeniuka doprowadziły nas niemal do końca seta. Nie obyło się jednak bez nerwowości, decydujący punkt na konto ZAKSY zapisał Kamil Semeniuk (25:23).

Wszystko wskazywało, że dłuższa przerwa po drugim secie nie wybiła z rytmu naszych zawodników. Wyróżniającą się postacią w szeregach naszego zespołu niezmiennie był Kamil Semeniuk. Przyjmujący mistrzów Polski popisywał się kolejnymi celnymi atakami (7:7). Szukając swoich szans w tym spotkaniu gdańszczanie po raz kolejny podjęli ryzyko. Celne zagrywki Damiana Schulza pozwoliły naszym rywalom odzyskać zaliczkę. Coraz częściej goście uaktywniali również grę przez środek a tam punktował Piotr Nowakowski. Niestety naszej drużynie przytrafił się przestój i podopieczni Andrei Anastasiego uciekli nam na kilka punktów. W końcówce seta Trefl Gdańsk prowadził już 18:13 i ZAKSA potrzebowała serii punktowej. W ataku z szóstej strefy nie mylił się Rafał Szymura, wciąż jednak nie byliśmy w stanie zatrzymać ataków Schulza. W szeregach rywali nie brakowało nieporozumień, gdańszczanie stwarzali sobie jednak okazje w kontratakach. W kluczowej części seta było już 21:15 dla gości i to Andrea Gardini zdecydował się przerwać grę. Wraz z rozwojem spotkania coraz lepiej w konfrontacji z naszym blokiem radził sobie Mateusz Mika, pojedyncze skuteczne ataki Rafała Szymury czy Kamila Semeniuka nie uratowały już tej partii. Kropkę nad „i” postawił Damian Schulz (19:25).

IMG_3851

Czwartą partię rozpoczęliśmy od efektownego bloku na Szalpuku. Chwilę później skrzydłowy gdańszczan poprawił się w zagraniu z lewego skrzydła. W tej części spotkania nie brakowało jednak nerwowych zagrań i nieporozumień po obu stronach siatki. Mimo potknięć to ZAKSA mogła się pochwalić minimalną zaliczką (4:3). W tej partii spotkania punktowaliśmy również blokiem, zagrywki Mateusza Bieńka pozwoliły naszej drużynie nieco odskoczyć (10:7). Nie był to koniec emocji w tej części spotkania, czujna gra obronna i ataki Artura Szalpuka pomogły gdańszczanom po raz kolejny odzyskać kontakt punktowy (13:12). Nie było to ostatnie słowo gości, przy serwisie Mateusza Miki podopieczni Andrei Anastasiego nie tylko doprowadzili do wyrównania, nawet odskoczyli nam na jeden punkt (14:15). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, grając pod presją gdańszczanie nie ustrzegli się błędów. Na skuteczności straciła tez zagrywka Schulza. W trudnych chwilach mistrzowie Polski mogli liczyć na skutecznego w bloku Krzysztofa Rejno. W ważnym momencie czujnością w wykorzystywaniu wideoweryfikacji wykazał się nasz trener i wróciliśmy do gry na styku (20:20). Chwilę później po bloku na Mateuszu Bieńku Andrea Gardini musiał korzystać z przerwy na żądanie (20:22). Tej straty nie zdołaliśmy już odrobić, zagrywki Miki i ataki Szalpuka dopełniły formalności (21:25).

Pierwsze akcje tie-breaka to problemy z przyjęciem naszego zespołu i falstart w wykonaniu ZAKSY. Widząc swoje szanse na wywiezienie z Kędzierzyna-Koźla dwóch punktów gdańszczanie nie zwalniali tempa. Blok naszego zespołu pewnie mijał Piotr Nowakowski, w konfrontacji ze ścianą rąk rywali problemy miał Rafał Szymura i to Trefl Gdańsk prowadził 4:1. Nasz zespół jeszcze przed zmianą stron boiska zniwelował nieco dystans (4:6). W ataku swoje noty poprawiali Semeniuk z Szymurą, wciąż jednak to ZAKSA musiała gonić rywali (5:8). Mistrzowie Polski nie składali broni, kolejny skuteczny blok przywrócił nam jeszcze nadzieję (7:8). Niestety w końcówce seta niemal bezbłędny w ataku był Artur Szalpuk i gdańszczanie odzyskali kilkupunktowe prowadzenie -12:9. Mimo walki do końca ZAKSA nie zdołała odwrócić losów seta, przegrywając 11:15 i w całym meczu 2:3.

MVP meczu – Artur Szalpuk.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Trefl Gdańsk

(25:18, 25:23, 19:25, 21:25, 11:15)

Opolskie