Kamil Semeniuk: Nie mamy się czego wstydzić

-Tak to już bywa czasem w siatkówce, że po dwóch wygranych setach przychodzi rozluźnienie, nie wygrywa się trzeciego, później ten czwarty też gdzieś umyka i pozostaje tie-break. A tie-break to tak naprawdę loteria – po meczu z Treflem Gdańsk mówił Kamil Semeniuk.

W konfrontacji z Treflem Gdańsk w meczu 29. kolejki urwaliśmy rywalom jeden punkt. Spotkanie było dla naszego trenera okazją do przetestowania zawodników dotychczas pełniących rolę zmienników. Od pierwszych akcji na boisku pojawił się m.in. Kamil Semeniuk, którego efektowne ataki dawały nadzieję na pewną wygraną. Niestety mimo prowadzenia 2:0 rywale zdołali wrócić do gry, odwracając losy spotkania. – 10-minutowa przerwa nie wpłynęła dobrze na naszą dyspozycję. Tak to już bywa czasem w siatkówce, że po dwóch wygranych setach przychodzi rozluźnienie, nie wygrywa się trzeciego, później ten czwarty też gdzieś umyka i pozostaje tie-break. A tie-break to tak naprawdę loteria i kto lepiej zacznie ten ma wygraną, tak było z Treflem Gdańsk, który nam odskoczył. Usiłowaliśmy ich dogonić, było blisko, ale trzeba im oddać, że mają swoje „armaty” i trochę nas „rozstrzelali”. To jest Trefl Gdańsk, który w tym sezonie jest w czubie tabeli. Grali swoim podstawowym składzie, my wyszliśmy składem takim jaki mieliśmy. Nie zwieszaliśmy głów, graliśmy najlepiej jak potrafiliśmy i myślę, że nie mamy się czego wstydzić, mamy jeden punkt w konfrontacji z takim rywalem – o przebiegu spotkania mówił Kamil Semeniuk.

Do zmian w składzie ZAKSY odniósł się Krzysztof Rejno, zwracając uwagę, że przed naszym zespołem jedno z ważniejszych spotkań w tym sezonie. – Mimo że nie graliśmy w swoim optymalnym zestawieniu, mieliśmy luźną głowę, mogliśmy skoncentrować się na grze, czerpać z niej przyjemność, bo tak naprawdę w tym spotkaniu nie ciążyła na nas żadna presja. Mieliśmy dobrze zagrać, sprawdzić swoje umiejętności i przygotować się przed wtorkowym pojedynkiem z Friedrichshafen – podkreślił środkowy mistrzów Polski, w ocenie sobotniego starcia zwracając uwagę na niuanse, które tym razem zaważyły na wygranej Trefla Gdańsk. – Myślę, że Trefl Gdańsk zagrał trochę lepiej zagrywką. Wywierali na nas presję i ta mała różnica przełożyła się na wynik. W trzecim secie mieli dużą przewagę, w czwartym zadecydowały detale – podsumował Krzysztof Rejno.

Mimo porażki mamy powody do optymizmu. Jak zaznaczył Marco Falaschi, on i jego koledzy potwierdzili, że Andrea Gardini ma do dyspozycji szeroki skład, co nie jest bez znaczenia przed rozpoczęciem kluczowej fazy PlusLigi. – Mieliśmy swoje szanse, aby wygrać ten mecz. To był naprawdę dziwny mecz, przede wszystkim rywale zagrali swoim optymalnym składem, my pokazaliśmy nasza drugą szóstkę. Oczywiście graliśmy dobrą siatkówkę, może nie utrzymaliśmy tego przez cały mecz, jednak pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi do gry w każdej chwili – dodał nasz rozgrywający.